Po Targach książki gdzie obserwowałem jak bardzo wzrosło znaczenie literatury młodzieżowej i jak bardzo już "nie łapię" się na to co popularne, postanowiłem przynajmniej poświęcić 20 minut na lekturę jednego z tych "fenomenów" i skrobnąć kilka zdań. Oczywiście rozumiem, nie jestem targetem, wyrosłem z problemów szkolnych, pewnie jako boomer nie powinienem się wypowiadać, ale kto mi zabroni?
Córka, choć sama załapała się na popularność tego cyklu i czeka na tom piąty książki oraz drugi sezon serialu, nie potrafiła mi nawet dokładnie odpowiedzieć na pytanie: skąd ten fenomen. I pewnie sama autorka, gdy wrzucała do sieci pierwsze karty komiksu, nie przewidywała tego jaka wielką popularność zdobędzie. Przecież chyba nawet nie była pierwszą, która podjęła się próby pokazania nastoletniego zauroczenia kimś tej samej płci. Ten właśnie aspekt poruszany jest najczęściej: książka ma pomagać środowisku LGBT, w tym by pokazywać że niczym się nie różnią, że przeżywają podobne problemy, ma budować akceptację orz zrozumienie. Czemu akurat ta słodka historyjka o przyjaźni dwóch chłopaków, rodzącej się fascynacji ma być przełomowa? Ani to specjalnie głębokie, ani nawet jako specjalnie oryginalne. Rysunek i kadry dość proste, bez koloru, przypominają trochę anime. Ci którzy wychowali się na komiksach albo znają bardziej ambitne zeszyty, będą rozczarowani tym jak mało udało się tu opowiedzieć w dość grubym formacie. Sceny ciągną się czasem po kilka stron, a to co się dzieje, na co zwraca nam się uwagę, to spojrzenie, rumieniec na policzkach, ruch dłoni w kierunku kolegi... Hmmm
Nick wpada w oko Charliemu od razu, a w dodatku ku jego zdumieniu, traktuje go nie tylko bez agresji, ale wręcz z ogromną życzliwością. Choć starszy o rok, typ sportowca, wydaje się tak ciepłym i serdecznym kolesiem, jakby sprawy orientacji seksualnej go nic nie obchodziły. A może i tak jest - w sumie dopiero potem dowiaduje się od kolegów, że Charlie wyznał głośno że jest gejem. Do tego czasu już na tyle Nick go jednak polubił, że nie ma zamiaru nagle zmieniać swojego zachowania. Gdy mijają kolejne dni i tygodnie, gdy spędzają coraz więcej czasu ze sobą i tak im jest razem fajnie, dopiero pojawiają się jakieś myśli - może i ja powinienem dopuścić do siebie taką myśl, że podobać mi się muszą nie tylko dziewczyny...
Córka stwierdziła - to prościutki romans i nic wielkiego. Ale mimo wszystko czytała kolejne zeszyty i to może jest jakiś klucz - wzbudzić ciekawość młodego czytelnika, sprawić by polubił bohaterów. Pokazanie ich dylematów (odezwać się czy nie, lubi mnie czy nie, powiedzieć mu o tym co czuję czy nie? itd.), problemów z rówieśnikami w szkole (ale ledwie zasugerowanych - że niby Charlie dostał wycisk gdy przyznał się do bycia gejem, jak wszyscy stwierdzają, potem jedynie zyskał dzięki temu popularność), wszystkich kotłujących się w głowie i w sercu myśli, emocji (których raczej nietrudno się domyślić), podoba się młodym ludziom, bo wydaje im się to tak bardzo trafne. Masa serduszek, romantycznych scen, pewnie bliższa jest dziewczynom, ale w Polsce to i tak przede wszystkim one w tej chwili budują rynek czytelniczy. Mogę więc kręcić nosem na to, że to takie proste, szukać głębi na siłę, wkurzać się na beznadziejne rozwiązania (czy naprawdę trzeba pisać nad czytającym chłopakiem słowa "czytu czytu" bo ktoś może nie zrozumieć co on robi???), uśmiechać się przy obrazku pary z marzeń, ale czy moje zdanie kogoś przekona, by po to nie sięgać? Pewnie odwrotnie - wiele osób będzie samo chciało sprawdzić o co chodzi. Córa twierdzi, że w kolejnych zeszytach pojawia się trochę ciekawszych spraw, a nie tylko same ochy i achy, czyli np. zaburzenia łaknienia, jakieś problemy emocjonalne. Ale ja chyba sobie na razie daruję. Żeby to jeszcze była książka, gdzie mogę trochę bardziej zanurzyć się w ten świat (nawet jeżeli jest uproszczony)... Same rysunki i proste dymki w tym przypadku to materiał nawet gorszy moim zdaniem od filmu, który zwykle i tak jest wobec książki o jeden poziom niżej.
Bardzo kreatywny komiks. Podoba mi się, jednak nie zawsze dobry komiks to dobra zabawa.
OdpowiedzUsuń