sobota, 13 maja 2023

Osiem gór, czyli opowieść o przyjaźni, pasji i poszukiwaniu siebie

MaGa: Film niejednoznaczny, nieśpieszny, milczący a przez to nostalgiczny i piękny. Opowieść o prawdziwej, długotrwałej przyjaźni dwóch chłopców (później mężczyzn), tak przecież różnych na początku. O ich przemianie i powracaniu do tego magicznego miejsca, gdzie ta więź się na rodziła. Swoisty hołd prawdziwej, szczerej, męskiej przyjaźni.

Robert: Współpraca reżyserska Felixa Van Groeningena i Charlotte Vandermeersch rzeczywiście dała ciekawy efekt. Film, w którym mamy zdecydowanie w centrum mężczyzn (a najpierw chłopców), ale wrażliwość z jaką się opowiada o tym co się dzieje między nimi, ma w sobie, w mojej ocenie zdecydowanie coś kobiecego. Jest coś magicznego oczywiście również w tym jak opowiada się tu o miłości do gór, ale nie ma tu tak charakterystycznej dla facetów rywalizacji, chęci udowadniania sobie kolejnymi zdobytymi szczytami swojej kondycji. Kontakt z górami ma charakter raczej medytacyjny, a nie sportowy, pozwala na wyciszenie, przemyślenie pewnych rzeczy, czerpanie spokoju. Bo góry są. I będą.


MaGa: To również opowieść o rozterkach nastolatka, dla którego świat dorosłych jest niezrozumiały i nie do przyjęcia; o relacjach w rodzinie, okresie dorastania, o niespełnionych marzeniach i ambicjach. O momentach, których żałujemy, że nie można ich cofnąć i o takich, w których zaczynamy rozumieć więcej, odkrywać więcej.

Robert: Pięknie udało się pokazać relację z ojcem, skomplikowaną, a jednak tak mocno wpływającą na to kim jesteś, zarówno na Pietra, który był synem naturalnym, jak i dla Bruna, który był tym "adoptowanym". Nawet gdy go zabraknie, on wciąż z nimi jakby wciąż był, jest punktem odniesienia, chcą sobie i jemu coś udowadniać, szukają akceptacji i potwierdzenia słuszności swoich działań.

MaGa: A w tej historii o dwóch tak różnych przyjaciołach widzimy opowieść o poszukiwaniu sensu egzystencji, istnienia, poszukiwaniu i odkrywaniu siebie, swojego miejsca w rodzinie, w życiu, w świecie, z górami w tle. Zupełnie jakby te góry były wnętrzem człowieka, przed którym jego własny umysł stawia jego własne „góry” do pokonania i do zdobycia.

Robert: One są jednocześnie symbolem ucieczki do natury, możliwości zatrzymania - nawet gdy oglądamy sceny z miasta, one wciąż są na horyzoncie jako punkt odniesienia, jako wezwanie do powrotu do źródła. Cywilizacja niby jest szansą na edukację, rozwój, pracę, ale jednocześnie jest źródłem lęku, niepokoju... Jeden z nich boi się wręcz innego życia niż to w malutkiej wiosce w Alpach, drugi wciąż tam powraca, bo tam przeżył najpiękniejsze chwile swojego życia i chce do nich powracać.

MaGa: Im dalej od projekcji tym więcej myśli. Bo to także (według mnie) film o samotności jednych i potrzebie samotności u innych. Samotnikowi z natury trudniej jest budować trwałe relacje. Góry są przychylne samotnikom. A ludziom zmęczonym zgiełkiem miasta oferują natomiast nieszablonowy reset mózgu. Coraz trudniej będzie takim osobom znaleźć miejsce prawdziwej samotni, ucieczki od cywilizacji, bo wdziera się ona wszędzie i zagarnia coraz bardziej niedostępne rejony.

Robert: Ale zobacz, że twórcy nie obiecują nam raju, sielanki, pokazują jak twarde potrafi być życie w takich warunkach i ile kosztuje, co trzeba poświęcić. Pojawia się pytanie o tą samotnię - na ile ona ma być odskocznią, a na ile sposobem na życie. To co dla mnie jednak było tu najciekawsze to relacja między Pietro i Brunem - po tylu latach przerwy, wciąż jak się okazuje żywa i mimo szorstkiego początku, na wspomnieniach łatwo było ją odbudować. Trochę było we mnie w pewnym momencie obawy, czy twórcy nie pociągną tej relacji również na sferę cielesną, ale tu nie o taką więź twórcom chodziło. 

MaGa: To film o pięknie i majestacie gór. Tu można żyć i rozwijać pasje. Film o magii miejsca – nie ważne gdzie i jak daleko od niego się odchodzi… zawsze się wraca. Jeśli nie ciałem to wspomnieniem, myślami, duchem. Film o miłości do gór i o śmierci w górach. Można by rzec: piękna i bestia. Ujął mnie. 

Robert: Kino raczej kameralne, ze świetnymi zdjęciami i klimatem. Jeżeli więc lubicie kino arystyczne, zdecydowanie warto!

Obejrzeliśmy go w ramach nowego cyklu pokazów w Multikinie - co tydzień, w czwartki, wyselekcjonowane tytuły, nagradzane na festiwalach i przez krytyków. Pełen repertuar tego sezonu możecie znaleźć tu: https://multikino.pl/wydarzenia/offowe-czwartki-ze-storytel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz