Fani Llosy, który mimo 90 lat, zapowiedział kolejną powieść, pewnie ucieszą się z tego, że na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna ciekawostka - zbiorek różnych tekstów, które Llosa poświęcił innemu pisarzowi, który go fascynuje. Literaci chyba rzadko ujawniają aż w tak wyraźny sposób swoje fascynacje, tymczasem tu wyraźnie można mówić nie tylko o sympatii, czy podziwie, ale i pełnym wnikliwości krytycznym spojrzeniu na twórczość, jej wpływie na literaturę iberoamerykańską i ogólnoświatową. O kim mowa? Ano o Jorge Luisie Borgesie. Tym bardziej to interesujące, że przecież tak niewiele ich prozę łączyło, różnią ich style, gatunki, podejścia do wielu spraw. Pierwszy raz spotkali się gdy Borges miał lat 64, a Llosa był początkującym (ledwie 27 letnim), ambitnym dziennikarzem i autorem. Jak mówi sam tytuł - w tym niedużym jeżeli chodzi o ilość stron zbiorze, zebrano różne teksty jakie poświęcił on przez 50 lat swojemu mistrzowi. Stopniowo ślepnący Borges, dowcipny erudyta i demiurg, stwarzający najbardziej fantastyczne światy, powoli wycofywał się z życia publicznego, nie lubił wizerunku geniusza, ale fascynował nie tylko Llosę, nic więc dziwnego, że wokół niego narosło wiele mitów i plotek. Z niektórymi z nich możemy się tu skonfrontować. Wywiady, felietony, komentarze do tekstów - różne są tu formy literackie i nawet jeżeli nie zna się dobrze twórczości Borgesa, sposób opowiadania o nim na pewno budzi naszą ciekawość - ma się ochotę sprawdzić samemu cóż tak fascynującego w twórczości mistrza było. Te 50 lat to jednocześnie spojrzenie na biografię pełnego sprzeczności pisarza, ale i na historię regionu, które był komentatorem i uczestnikiem, co przecież i dla Llosy jest ważnym motywem twórczości. Czasem niestety zdarzają się powtórzenia tych samych treści, szkoda więc, że nie udało się wychwycić tego przy redakcji zbiorku. Dla fanów obu pisarzy to książeczka na pewno interesująca, pokazująca panów w trochę innym świetle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz