poniedziałek, 1 maja 2023

Byk, czyli człowiek zbudowany z tajemnic i ran

MaGa: Odnoszę wrażenie, że z wiekiem człowiek staje się bardziej skłonny do łagodniejszego traktowania innego człowieka, patrzy na niego z większą czułością. Tak jak ja na Roberta Mamoka, Ślązaka, który za swoje postępki obwinia cały świat a nie siebie i nienawidzi wszystkich. Staram się rozumieć tę jego prawdę…

Robert: Myślę, że on zdaje sobie sprawę, że zrobił błąd, nie usprawiedliwia się, choć jeszcze tli się w nim nadzieja, że ujdzie mu wszystko na sucho. Im dłużej jednak się zastanawia nad tym w jakiej znalazł się sytuacji i co go do niej doprowadziło, tym bardziej ma dość - woli szczerze wyrzucić z siebie całą frustrację i złość, odejść na własnych zasadach, niż płaszczyć się po raz kolejny przed kimś, kto go mierzi. Stanowisko, splendor, kasa może i dałoby się jeszcze utrzymać, ale za jaką cenę? Tu na pierwszym planie jest honor, który tak mu wpajano, a teraz jest mu po prostu wstyd i nie ma nawet z kim o tym porozmawiać.

MaGa: Tytułowy Byk to symbol człowieka, którego nic nie złamie. Silny, bezkompromisowy, manipulujący innymi. Tylko, czy dziedziczenie rodzinnej destrukcji i traum jakie ją dotknęły nie niszczy kolejnych pokoleń? Czy Byk jest w stanie nieść przez całe życie ciężar odkrywanych po cichu tajemnic: o dziadku zmuszonym do walki po stronie hitlerowców, ciotce urodzonej z gwałtu wyzwolicieli, czy chociażby 70-letniej nie-miłości w rodzinie. Czy możliwie jest pozbycie się tego kamienia młyńskiego u szyi?

Robert: Powiedzmy dosadniej - on chciałby taki być, tak się postrzegał, bo tacy też byli mężczyźni w jego domu. To maska jaką zakładał, ale niejeden raz musiał jakoś radzić sobie ze słabościami, samotnością, czy pustką. Alkohol i narkotyki, gdy ktoś ma kasę, są łatwym sposobem na zapomnienie. A że tyle osób tak robi, to i on się może usprawiedliwić, prawda? Twardym trzeba być, nie miękkim... A gdy przyjdzie chwila kryzysu, trzeba wszystko wziąć na klatę, przyznać się, nawet gdy tego się boisz. A to bywa jeszcze trudniejsze niż wcześniejsza walka.

MaGa: Mamok jest człowiekiem rozdartym. Tożsamościowo: trochę Polak trochę Ślązak. Z jednej strony jest z tego dumny, z drugiej – nie. Dumny z pokonania trudności życiowych, pierwszy Ślązak na eksponowanym stanowisku, którego poznajemy w momencie krachu jego kariery, osamotnionego i zaszczutego. I już ma wzbudzać w nas współczucie, kiedy odkrywamy w nim kokainistę i (może już) alkoholika, a na dokładkę skandalistę.

Fot. Przemyslaw Jendroskaze strony Teatru Studio

Robert: Chyba jednak bardziej Ślązak, Polak jakby z przymusu, bo przecież realia takie, że nie można robić kariery bez oparcia się na "warszawce", bez podlizywania się władzy. Naigrywa się z tego jak postrzega się go z tamtej perspektywy, traktując trochę jak dzikiego zwierza, którego dało się wsadzić do klatki i które robi sztuczki. Ale on pozostał sobą, mając w sobie tyle niewypowiedzianej złości, pogardy, ironii, której nigdy chyba nie wypowiadał. To teraz ma okazję. Tu, na deskach teatralnych w centrum stolicy, powie im... I trochę dostaje się z tego i nam, widzom. Chwilami jest śmiesznie, ale jest w tym sporo trafnych ocen i goryczy.

MaGa: W ogólnym rozrachunku wydaje się, że silny Byk okazuje się być słabym człowiekiem, którego życie prowadzi do tragedii . Trudno winić  Mamoka, że nie jest w stanie rozmawiać o rzeczach dla niego ważnych, kiedy całe życie wpajano mu, że gada się tylko o głupotach. O tym co ważne, w jego rodzinie, chowano za milczeniem. Jeśli więc nie umie rozmawiać z innymi o sprawach dla niego ważnych to zwycięża gen autodestrukcji.

Robert: I tu jest chyba sedno. Ta twardość polega też na tym, by nigdy nie mówić o tym co trudne, co bolesne, a przecież to się gromadzi, w którymś momencie trzeba się z tym skonfrontować. A wtedy jest jeszcze trudniej. Bo może już nie być tych, którym trzeba by powiedzieć coś ważnego lub od nich coś usłyszeć. Zostaje żal, pytania, złość, ale i tęsknota. Na wszystko za późno i zostałeś sam ze swoimi dylematami. Kim jestem? Ja syn ziemi, która miała taką a nie inną historię, potomek tych, którzy zmuszani byli do walki na różnych frontach i mówienia różnymi językami, czy wiary w ideologię, która nie była ich. 

MaGa: Bardzo lubię twórczość Twardocha, staram się rozumieć filozofię, odmienność kulturową i poniekąd historyczną Ślązaków, staram się rozumieć zarówno ich dumę jak i ich kompleksy. Zapewne Twardochowi oberwie się za tekst o nienawiści bohatera spektaklu do Warszawy, za mocne słowa o tym, że dobrze się stało, że hitlerowcy zrównali ją z ziemią. Byk z jakiegoś powodu nienawidzi Warszawy, jednak jego negatywny stosunek nie jest poparty żadnymi argumentami. Nienawidzę i już? Tak bez słowa wyjaśnienia?

Robert: Pamiętaj o tym w jakiej sytuacji to mówi. I choć ten fragment spektaklu, trochę jakby improwizowany, niczym stand up, jakoś nie pasował mi do całości, to stanowił mocny krzyk wściekłości. Świat "elit" żyje innym życiem, uważa się za lepszy, ale tak jak marzysz o tym, by się tam znaleźć, potem już widzisz ile w tym jest głupoty i pustki. Nie masz odwagi mówić szczerze, powtarzasz więc ogólniki lub milczysz. Gdy jednak stanie się coś, w czego efekcie "elity" się od ciebie odetną, nikt nie chce słuchać twoich tłumaczeń. Pozostaje może więc ten pełen złości monolog, wygłaszany jakby do całego świata...

MaGa: A może jest tak, że Warszawa jako stolica Polski jest tu symboliczna. Może w wyobrażeniu Byka Polska jest tą przysłowiową rybą, a Warszawa jej głową, a jak wiadomo ryba psuje się od głowy. Wykpiwanie przez Mamoka „elyt”, nowomowy, infantylizacji języka i pretensjonalnego tonu, tego ę, ą czy  psychoanalityczne slogany i komunały dotyczą całego kraju, całego społeczeństwa, nikt już nad tym nie panuje. Obecnie każde miasto ma w sobie tę przysłowiową „warszawkę” i może to tak go rozjusza. To z kolei jest moja prawda, bo prawdy Mamoka już nie poznamy.

Robert: Zobacz ile przemyśleń wzbudził w nas ten monodram. Nie należy do łatwych ani przyjemnych, warto jednak się wybrać na małą scenę Malarni w Teatrze Studio, żeby go zobaczyć. Robert Talarczyk sprawił, że tekst Twardocha żyje, porusza, budzi emocje.
Intensywne. No i dobrze zagrane! I nie bójcie się gwary śląskiej, to nie jest tak, że nie da się tego zrozumieć :)  

Polecamy.

Teatr Studio im. S.I. Witkiewicza – „Byk”
Autor: Szczepan Twardoch
Reżyseria: Robert Talarczyk, Szczepan Twardoch
Scenografia: Marcel Sławiński
Muzyka: Aleksander Nowak
Wykonawca: Robert Talarczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz