Ciekawe co byśmy czuli, co podpowiadał by nam nasz umysł gdybyśmy pewnego dnia doświadczyli tego co dr Baran, główny bohater spektaklu. Jesz spokojnie kolację z żoną i nagle wszystkie znane ci punkty odniesienia rozpadają się w pył: zdajesz sobie sprawę, że jesteś zamknięty w czyimś mieszkaniu, twoje klucze nie pasują do drzwi wejściowych, w szafach są cudze ubrania, dzwoni telefon, którego nigdy nie instalowałeś i ktoś nazywa cię panem Schmittem. A to dopiero początek koszmaru. Zdenerwowani małżonkowie zaczynają popadać w panikę. Co się tu dzieje? To paranoja czy głupi żart? Kto zna prawdę? Kim jest pan Schmitt, którego dowód nosisz? Czy oni nie wiedząc o tym, są panem i panią Schmitt?
W tej niemożliwej do wyjaśnienia sprawie im bardziej bohaterowie starają się wyjaśnić niewytłumaczalne, tym na widowni weselej. Autor, Sebastian Thiery, tak prowadzi akcję, byśmy razem z Baranami poszukiwali ich tożsamości. W pewnym momencie wszystko staje się ambiwalentne i podejrzane. Pomimo śmiechu na widowni i sympatii do dr Barana zaczynamy, jako widzowie, odczuwać niepokój i niepewność co do własnych osądów. Sprzeczności się nawarstwiają, a spokój zostaje zmącony. Co się właściwie dzieje? Baran chce być kimś innym? Niepotwierdzone przez psychiatrę wypalenie zawodowe, odrzucenie dotychczasowego życia, potrzeba powiewu czegoś nowego, świeżego? Jaki jest naprawdę główny bohater? A może przeszkadza mu to kim jest, ma już tak dość tego zaropiałego i pryszczatego świata pełnego infekcji, że jest w stanie odrzucić nawet własną córkę? Przeszkadza mu to, że jest jakaś dziwna?
fot. Karol Mańk, źródło: strona Teatru Współczesnego |
Im bardziej uważnie zaczynamy przyglądać się bohaterom, tym więcej pytań przed nami. Czy to wydarzyło się podczas tej kolacji czy może znacznie wcześniej? Czy rozmiar buta jest miarą czasu? Czy praca na pół etatu żony i córki symbolizuje ich pozycję w jego życiu, czy może półmetek jego życia w rodzinie, a może połowę wartości człowieka? W czasie spektaklu zmienia się Baran czy może nasze postrzeganie jego?
Ten wieczór był komiczny, zastanawiający i… jeżący włos na głowie.
Duże brawa dla Jarosława Tumidajskiego za sprawną reżyserię i sprawienie, że pytanie autora: „kim jest pan Schmitt?” może u widza podlegać wielu interpretacjom w zależności od jego wyobraźni. Również za możliwość zmierzenia się widzów z własnymi pytaniami. Dodatkowo za tak świetnie dobraną obsadę. Tu każdy był wartościowym elementem spektaklu.
Andrzej Zieliński jest tu niezaprzeczalnym „Numerem 1”! Zawsze uważałam go za bardzo dobrego aktora, ale w tym spektaklu pokazał mistrzostwo w grze aktorskiej. Ten ruch sceniczny, mimika, gesty… Miejsca na podium, w mojej ocenie, zajmują: pan Zieliński, pan Baran i pan Schmitt. Kiedy z rewelacyjną Agnieszką Suchorą zmagali się na scenie by ogarnąć szaleństwo w jakim się znaleźli, to byli bardzo zabawni i bardzo skuteczni w wywoływaniu żywego śmiechu na widowni. Najlepiej obsadzona rola żony. Zachwyt! Partnerują im: Mariusz Jakus w roli mało ogarniętego lecz dobrodusznego „gliniarza”, Jakub Kamieński tchnie odrobinę szaleństwa w rolę psychiatry, a Alma Asuai pokaże odważną część kobiecości. Ogromne brawa!
Myślę, że ta sztuka podobałaby się i Fredrze i Kafce. Taka trochę spod znaku Ionesco, a trochę Gombrowicza. Do śmiechu i „rozkminy”.
Polecam.
MaGa
Przekład - Irma Helt
Reżyseria i opracowanie muzyczne -Jarosław Tumidajski
Scenografia - Katarzyna Kornelia Kowalczyk
Kostiumy - Krystian Szymczak
Światło - Katarzyna Łuszczyk
OBSADA: Pan Baran - Andrzej Zieliński
Pani Baran - Agnieszka Suchora
Policjant - Mariusz Jakus
Lekarz - Jakub Kamieński (gościnnie)
KarlaAlma Asuai / Sylwia Achu (gościnnie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz