czwartek, 12 czerwca 2014

Trans, czyli klucz w głowie


Dziś notka nawet podwójna. Dwa thrillery, każdy inny i dwa nazwiska, które mają przyciągnąć uwagę widza. Szkoda tylko, że same dzieła raczej nie zostają jakoś w głowie na dłużej. Ale jako zapychacze czasu - sprawdzają się nieźle. 
Zapraszam więc do poczytania o filmie Panaceum Soderbergha. Klikajcie w ten link, bo notka pojawiła się w miejscu innego wpisu. 
Druga notka - ta którą czytacie poświęcona jest filmowi Danny'ego Boyle'a - Trans. O ile Panaceum jest raczej thrillerem psychologicznym, tak Trans zwraca uwagę głównie montażem, pomysłem i zagmatwaną fabułą (do której koniec pasuje jak pięść do nosa).


Mamy kradzież dzieła sztuki, komplikacje akcji, mamy szajkę bandytów próbującą odzyskać swój łup i głównego bohatera, który wydaje się, że ma wszystkie odpowiedzi w swoim ręku. Ręku? Zaraz, zaraz, raczej w głowie. Tyle, że amnezja pozbawiła go tych odpowiedzi i żadną siłą (przynajmniej fizyczną) nie udaje się ich od niego wydobyć. I tu zaczyna się ciekawy pomysł twórców - wprowadzić do akcji terapeutkę, która poprzez hipnozę pomaga swoim pacjentom poradzić sobie z lękami, lub "zaprogramować" ich na jakieś rozwiązanie. Odkrycie tego co zapomniane i wyjaśnienie biegu wydarzeń wydawać by się mogło proste, ale każda z postaci, zdaje się rozgrywać tu jakąś dziwną grę.
Cały film sprawia wrażenie mało spójnej i dość chaotycznej mozaiki scen, nawet nie jesteśmy zawsze pewni co jest wizją, a co wydarzeniami realnymi. Wizualnie jest więc ciekawie, pomysł też fajny, ale poskładanie tego w logiczną i satysfakcjonującą całość jest nie lada wyzwaniem i pewnie nie każdemu to podejdzie. Zaskoczyć może też brutalność niektórych scen.
Im bliżej końca zamiast coraz bardziej "wkręcony" w tę historię, byłem nią rozczarowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz