niedziela, 3 sierpnia 2025

Wściekły pies, czyli kazanie którego nie usłyszycie

Tekst Wojciecha Tochmana - jedno z opowiadań, które dało tytuł też całemu zbiorowi reportaży ma zdaje się już blisko 20 lat. Co się przez ten czas zmieniło? Czy więcej jest szczerości ze strony duchownych by mówić otwarcie o tym z czym się zmagają? 

Na pewno więcej jest odejść. Zarówno księży ze stanu kapłańskiego, jak i wiernych, często zmęczonych różnymi aferami i hipokryzją. Wciąż jednak chyba, ci którzy zostają, więcej mają problemów współcześnie niż wsparcia, którego tak bardzo potrzebują. A może jedną z przyczyn jest to, że nie potrafią przyznać się do słabości, że wciąż żyją w jakichś pozorach, udając kogoś kto jest silny, kto za wszelką cenę ma być szanowany. Problemy zamiatamy pod dywan... 

Wybaczcie może przydługi wstęp do pisania o spektaklu, który od niedawna możemy oglądać m.in. w Warszawie. Nieuchronne wydają się jednak różne refleksje uruchamiające się wokół niego - choćby ostatnia zbrodnia z Mazowsza, gdzie proboszcz brutalnie zamordował jednego z parafian. 
Niezależnie czy jesteś wierzący czy nie, trudno dziwić się wstrząsowi po czymś takim. Ktoś kto ma być pasterzem swoim owieczek, przewodnikiem w życiu moralnym i duchowym, okazuje się... No właśnie kim? Człowiekiem? Czemu nas to dziwi, że może on przeżywać żądze, że może być słaby, że może popełniać błędy? Przecież stan kapłański nie czyni go ani świętym, ani nieczułym. Też przeżywa trudne chwile, samotność, zwątpienie. I szuka sposobów radzenia sobie z tym, tak aby nikogo nie skrzywdzić, a jednocześnie tak by wciąż tą swoją ludzką, słabszą naturę ukrywać przed innymi. 


Monodram Sebastiana Słomińskiego w reżyserii Marcina Bortkiewicza, podobnie jak i tekst Tochmana, to właśnie próba opowiedzenia przez księdza tego co siedzi w jego głowie i sercu. Może kogoś oburzy fakt iż tak dużo tu o seksualności, o hipokryzji, o udawaniu. A może jednak dobrze byłoby czasem żeby szczerze takie rzeczy zostały powiedziane? Może mniej byłoby tragedii? 


Homilia, która miała być poświęcona Światowemu Dniu Chorego, staje się okazją do coraz bardziej emocjonalnej i szczerej opowieści o sobie samym. Kapłan, który przecież tak dobrze zna swoich parafian, wie jak myślą o różnych rzeczach, znając też ich nie zawsze czyste sumienia, nie zamierza jednak ich atakować, choć może początkowo jako pewien wyrzut wybrzmi kilka zdań. Jeżeli już - to raczej wołanie z pytaniem: czemu ktoś kochający mężczyzn jest tak bardzo napiętnowany i potępiany. Bohater szczerze opisuje swoją drogę do kapłaństwa i jak sam stwierdza: to czego doświadczał nigdy nie pokazało mu, że nie może na niej być, tylko że musi dobrze się ukrywać z tym co czuje i co robi. 


To wołanie człowieka, któremu zrobiono krzywdę, który próbował odnaleźć nadzieję w Bogu i religii, ale osamotniony, wciąż miota się pomiędzy rzuceniem się w jakiejś przypadkowe kontakty "w cywilu", wyrzutami sumienia i lękiem przed AIDS, przed tym co by pomyśleli jego parafianie, a udawaniem człowieka bez słabości. Może nawet zdarza mu się grzmieć na "grzech Sodomy" z ambony... I choć chwilami to rozdwojenie może wydawać się zabawne, to gdy uświadomimy sobie, że stoi za nim konkretny człowiek, moralnie jakby rozdwojony, ten uśmiech szybko zamiera. Oficjalna nauka Kościoła mówi jedno, jego serce mówi drugie - pyta więc: przecież taki zostałem przez Ciebie Boże stworzony, dlaczego nie mogę kochać?


Kazanie, które staje publicznym coming outem. Wołaniem o akceptację. O zrozumienie. A przynajmniej o wysłuchanie. 

Kameralne, bo tu nie trzeba wielu rekwizytów, fajerwerków. Poruszające. 

Jest człowiek i jego opowieść. I Sebastian Słomiński, który wkłada w to tyle swoich emocji, że można zapomnieć na moment, że siedzimy w teatrze i mamy przed sobą aktora. 

W dość krótkim spektaklu (niecała godzina) jest dobra dramaturgia i czuje się włożone w serce. Trzymam więc kciuki za dalsze losy tego projektu - jeżeli będziecie mieli okazję, po prostu wybierzcie się, nie przejmując się tym, że ktoś powie: to kontrowersyjne albo że ciężkie. 

Na razie można go zobaczyć w Teal House w Warszawie, a bilety możecie znaleźć tu

Wojciech Tochman WŚCIEKŁY PIES na motywach reportażu 

adaptacja i reżyseria: Marcin Bortkiewicz 

wykonanie: Sebastian Słomiński 

kostiumy: Emilia Czartoryska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz