Morderstwo w księgarni to zdaje się część większego cyklu z tą samą bohaterką, ale ważniejsze jest osadzenie tego w jakimś kontekście, żebyście wiedzieli czego się spodziewać. To dość klasyczne kryminały w stylu Agathy Christie, z rezolutną bohaterką i atmosferą Wielkiej Brytanii, która raczej dość odległa jest od współczesności.
Co kto lubi. Dla mnie trochę w tych historiach brakuje napięcia i ekscytacji, akcja zwykle toczy się dość powoli, a więcej frajdy masz (jeżeli polubisz bohaterkę) z obserwowania jej mniej lub bardziej udanych pomysłów na posunięcie śledztwa do przodu niż z samych jej odkryć.
Tak, tak, wszyscy są dobrzy, środowisko świetne i nagle wstrząs bo jakieś morderstwo... Oczywiście wyjaśnienie dla niego też się potem znajdzie - po prostu ktoś był postawiony pod ścianą, zdesperowany, zrobił błąd, bo żaden z niego wielki czarny charakter.
Flora Steele jest młodą właścicielką księgarni i miłośniczką zagadek kryminalnych, a to co ją tym razem popycha do dużego zaangażowania jest po prostu fakt iż ciało podrzucono do jej przybytku. Jak to - przecież jeżeli szybko nie wyjaśni sprawy, nie udowodni że nie miała z tym nic wspólnego, jej interes padnie, a tyle nadziei z nim wiąże.
Pomocą w jej dochodzeniu służyć jej będzie jeden z klientów księgarni, nieco tajemniczy autor powieści kryminalnych. A na jednym trupie się nie skończy, więc muszą się spieszyć!
Angielska prowincja, lata 50 no i lekkie cosy crime. Jak dla mnie bez rewelacji, ale pewnie znajdzie swoich fanów, którzy lubią takie spokojniejsze historie z tłem obyczajowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz