czwartek, 26 stycznia 2023

Podejrzana, czyli jak to miło, że mnie pan śledzi

Kolejne nagrody, tym razem z Cannes. Reżyser Park Chan-wook, twórca „Oldboya” i „Służącej” powrócił z czymś bardzo widowiskowym i trochę zaskakującym. Podejrzana to intrygujący thriller trochę w stylu kina noir, ale w ferii kolorów, pełnym świetle, trochę przełamanie konwencji. Dużo tu opowiadania własnych wersji wydarzeń, błądzenia pośród faktów, domysłów, mylenia tropów. Niby więc dość banalne, smakuje za to wybornie. Fani kryminałów z ciekawością przyjrzą się metodom pracy koreańskiej policji (albo po prostu reżyserskiej wizji takiej pracy), docenią skomlikowaną łamigłówkę, romantycy zachwycą się wątkiem miłosnym, czyli prawie każdy znajdzie sobie coś tu dla siebie.
Jak na thriller ten film nie ma oszałamiającego tempa, co też może trochę zaskakiwać, napięcie też chyba bardziej podnosi ciśnienie na ekranie niż na sali kinowej, ten seans to jednak nie jest typowa gatunkowa produkcja, tu człowiek delektuje się szczegółami, klimatem...

 

 

Nawet o miłości Park Chan-wook opowiada tak, że nie ma tu miejsca na to co zwykle się z nią na ekranie nam kojarzy. Jest za to cała gama uczuć, które nas fascynują - od pożądania, fascynację, samotność, tęsknotę, żal, przywiązanie. Jeżeli takie napięcie pojawia się pomiędzy policjantem, a podejrzaną o morderstwo, wdową, w dodatku imigrantką, otoczenie jest cokolwiek zszokowane, trzeba więc być bardzo ostrożnym. Nawet oni nie mogą jednak zarzucić głównemu bohaterowi, że zaniedbuje swoją pracę - tam gdzie każdy uznałby zdarzenia za samobójstwo, on drąży, wciąż ma wątpliwości. Sami zadajemy sobie w pewnym momencie pytanie czy nie robi tego po to, by podtrzymać możliwość widywania się z obiektem swojej fascynacji. To gra, w której nie do końca możemy do końca być pewni wszystkich myśli i intencji obojga. 
 

Wysmakowane wizualnie, dość ciekawe w klimacie, fabularnie powiedzmy, że ciut mniej. Jak najbardziej do polecenia do zobaczenia na dużym ekranie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz