Klasyk, jedna z pierwszych powieści jednego z najbardziej znanych pisarzy S-F, a ja męczyłem się z tym przez ładnych parę tygodni. No co poradzę - nie wciągnęło. Za dużo tu dywagacji na tematy techniczne, filozoficzne, a gdyby to wyciąć, to fabuła byłaby aż nazbyt prosta. Warto jednak podkreślić, że dziś, po blisko 70 latach od wydania powieści, temat podroży w czasie jest wyeksploatowany niemiłosiernie w przeróżnych wariantach. Może więc jednak warto sięgnąć, po to inspirowało pozostałych pisarzy, czy filmowców, docenić nie tylko sam pomysł, ale i próbę pokazania różnych dylematów. Przecież to nie tylko kwestie podstawowe - na ile pojawienie się w czasie zmienia historię epoki w jakiej sam żyłeś, a może paradoksalnie również życie samego podróżnika w czasie. To również kwestie etyczne - na ile można ingerować w przeszłość, znając jej efekty i próbując ją naprawiać, jednocześnie nie wiedząc czy to na pewno ruch w dobrą stronę. Zapobiec drugiej wojnie światowej przez zamach na Hitlera? Wybicie z głów rządzących lotów w kosmos lub pracy nad bombą atomową, jako projektów które mogą doprowadzić ludzkość do jej kresu? Na takie pomysły dziś może wpaść nawet uczeń podstawówki. Na szczęście u Asimova mamy nie tylko to.
Jest więc intryga powiedzmy że kryminalna, bo to opowieść o człowieku, który był częścią systemu, ale zaczyna się buntować i działać na własną rękę, wbrew zakazom. Motywem nie jest chciwość, czy żądza władzy, lecz miłość. Technikom raczej odradza się związki, bo też poświęcają się wciąż podróżom i analizom możliwych zmian i ich konsekwencji - gdzie tu miejsce na rodzinę, dom i sprawy osobiste. Tym bardziej, jeżeli wybranką ma być ktoś poznany w trakcie jednej z takich wypraw - jego zabranie z jego czasów, przecież też nie wydaje się być czymś błahym, co można wykonać na własną rękę bez zgody. Cała sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, bo im dalej, tym bohater coraz bardziej przekonuje się, że to co uważał za odważne czyny buntownika, tak naprawdę mogło być cały czas częścią planu. Tylko kogo i jakie miejsce ma w nim zwykły, szary pracownik, nawet jeżeli jego dotychczasowe osiągnięcia ceniono dość wysoko.Asimov dość szczegółowo próbuje omówić całą strukturę organizacji, która zajmuje się zmianami w czasie, opowiada o zwyczajach, sprawach technicznych, niuansach związanych z tym co dozwolone, a co nie, pokazuje jak podchodzi się do spraw związanych z przeszłością. I choć to chyba najbardziej mnie nużyło, trzeba przyznać, że nieźle sobie wszystko poukładał. Niestety ten element trudno nazwać pasjonującym, a chwilami dominuje on nawet nad akcją albo więc uznacie podobnie jak ja, że książka ciut się zestarzała i już nie porywa albo, jeżeli macie podejście analityczne, będziecie zgłębiać każdy detal i być może wtedy docenicie tą układankę, w której znajdziecie zarówno fizykę, jak i filozofię.
Dla mnie niestety punkt finalny był raczej rozczarowujący - jak na tak złożoną naukowo i społecznie strukturę, zbyt wiele zależało od przypadku i kaprysu tych, którzy patrzą na nich z perspektywy kolejnych pokoleń. Ale za to refleksja nad istnieniem światów równoległych całkiem smakowita - to element, który potem też przecież pojawiał się setki razy u innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz