piątek, 20 stycznia 2023

Martwa Woda - Wojciech Wójcik, czyli kobiecie w policji nie jest łatwo

Przegapiłem tom pierwszy cyklu kryminalnego Wojciecha Wójcika, ale widzę że będę musiał chyba nadrobić, bo Martwa woda, to jeden z lepszych kryminałów jakie czytałem w ostatnim roku. Objętość może trochę zniechęcać, ale uwierzcie - nie ma nudy! Początkowo co prawda akcja współczesne oraz wspomnienia sprzed lat mogą się Wam (podobnie jak i mi) niekoniecznie sklejać, ale potem wszystko bardzo ładnie wskakuje na miejsce. A ile dzięki temu prób kombinacji jakich dokonujesz w głowie, próbując wskazać mordercę - skoro się łączy to która z postaci to może być... I pod jaką tożsamości dziś się kryje. Spodziewajcie się zwrotów akcji i sporej ilości mylnych tropów.
A bohaterowie? Karolina Nowak po niełatwych przejściach ze swoim byłym facetem, który rzuca jej kłody pod nogi, bo ma szerokie znajomości, otrzymuje pierwsze śledztwo, w którym pokieruje całym zespołem. Co z tego, że cześć policjantów nie chce pracować "pod kobietą", a przełożeni patrzą na ręce. Nawet jeżeli to mina, na którą chcą ją władować, to udowodni, że potrafi pracować. Pomagać jej będzie między innymi, zupełnie zresztą przypadkiem wplątany w to dochodzenie jej dawny znajomy - kiedyś pracownik naukowy na uczelni, ale zamarzyła mu się praca policjanta. Długo pewnie by szlifował jeszcze krawężniki, gdyby nie znalazł się jako jeden z pierwszych na miejscu morderstwa i nie uratował prokuratora przed mordobiciem.


Jakie mogły być przyczyny brutalnego morderstwa w akademiku młodej i bardzo ambitnej studentki resocjalizacji? Wraz z przyjaciółką jeździły po kraju po zakładach karnych zbierając wywiady ze sprawcami najbardziej brutalnych morderstw, czy więc to w temacie ich pracy miało kryć się rozwiązanie? A może jednak bardziej banalnie: miłość, zazdrość, skrywane sekrety przed ukochanym?
Początkowo w śledztwie nic się nie klei, bo nawet jeżeli wiadomo, że dokonał tego ktoś z zewnątrz, można domyślać się jak tam się dostał, to wciąż podejrzanych jest bez liku, ale dowodów ani pomysłów na motyw nie ma. Czytelnik oczywiście równolegle poznaje pewną historię z miejscowości, skąd pochodziła zamordowana dziewczyna, ale przecież była wtedy dzieckiem albo nawet na świecie jej nie było. Niby wiemy ciut więcej, ale czy to tak dużo?

Fajnie rozpisane dochodzenie, przesłuchania, zbieranie poszlak i dowodów, choć zastanawia naprawdę duży zespół, który rzucono do tej jednej sprawy. O dziwo, mimo sporej objętości powieści, niewiele miejsca autor poświęca bohaterom, ich życiu prywatnemu. Chyba dzięki temu staliby się nam jeszcze bliżsi. Tak czy inaczej - fabuła wciąga, tempo jest niezłe, a poziom wyrównany (jak ja nie lubię jak dopiero na finał ktoś próbuje wystrzelać cały magazynek). To się świetnie czyta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz