Marek Krajewski trochę na nowym terytorium i ciekaw jestem jak odbiorą to też jego fani. Pewne elementy "metafizyczne" były już w jego retro kryminałach obecne, nigdy jednak nie odgrywały tak wielkiego znaczenia. Można by powiedzieć, że to taki thriller kryminalny, gdzie rozwiązanie zagadki ukryte jest głęboko pomiędzy wierzeniami, czymś na pograniczu wiary i zabobonu. O ile w większości religii motyw złych mocy jest jakoś obecny, czasem nawet jest jakaś specjalna ścieżka na walkę z nimi, to zawsze są one skazywane na porażkę, są raczej postrachem, by nie schodzić ze ścieżki Stwórcy i jego nauk, bo złe czyha. A z każdym wiekiem element ten był coraz bardzie spychany w sferę podświadomych lęków, zabobonów, a religie nie skupiały się na tym aż tak mocno. Po co taki wstęp? Ano by zarysować obszar w jakim porusza się autor - od zabaw studenckich w wywoływanie duchów, przez analizy wiary w demony, opętania od strony racjonalizmu i nauki, aż po dotknięcie własnych strachów i obłędu, gdzie zaciera się już granica między tym czego jesteśmy pewni i co jest urojeniem.
Jak to się czyta? W warstwie fabularnej szerze mówiąc jest mało ciekawie. Cała ta historia studenta, którego emocje tak się zmieniają pod wpływem różnych ludzi, wydarzeń, od przerażenia, że to on jest opętany, po walkę z zacofaniem w imię nauki, jest dość płaska i mało wciągająca. Na pewno nie ma tej siły rażenia jak zagadki kryminalne Krajewskiego. Jest trochę dziwnych wydarzeń, mroku (do tego autor już nas przyzwyczaił), może niejasności, ale takiego dotknięcia tajemniczej zbrodni, zagadki, po prostu brak. Smakowicie jest we fragmentach gdzie chodzimy po Krakowie, zaglądamy do różnych miejsc (choćby do synagogi o północy), czasem w we fragmentach dysput i analiz, ale to wszystko co stanowi oś fabuły, jakoś nie wciąga niestety. I nawet proces, który miał być tym centrum, gdzie wszystko się wyjaśnia, niewiele tu zmienia. Czy dybuki istnieją i jak udowodnić, że ktoś nim nie jest? Takie oto zadanie dostaje do rozwiązania młody chłopak, który marzył o karierze egzorcysty, potem wyrzucony z seminarium przeszedł na stronę racjonalizmu i z tych właśnie pozycji ma kogoś bronić przed sądem rabinackim. Goj? Jako specjalista od judaizmu? No chyba trochę autora poniosło.
Czytać? Jeżeli ktoś lubi retro, klimat grozy, judaica, elegancki styl Krajewskiego, zawodu raczej nie będzie. Ale ja i tak wolę kryminały. Eksperyment z horrorem uważam za średnio udany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz