wtorek, 29 marca 2022

Sushi Go Party! czyli lepimy i liczymy

 Kolejna karcianka, która okazała się bardzo przyjemną inwestycją i zabawą. Sushi Go widziałem już w kilku odmianach - m.in. z kośćmi, kolekcjonowaniem kart, a tu mamy niby karciankę, ale z fajnym patentem na regrywalność. Zestawów, które można brać pod uwagę jest na tyle dużo, że nie powinno być znudzenia. Nawet jeżeli czujesz, że masz strategię na jeden z nich, losowość i zmiana kart może nieźle namieszać.


O co biega? O zrobienie zestawu sushi i zgarnięciu największej ilości punktów. Niezależnie od wyboru zawsze mamy aż 8 kombinacji kart, które będziemy mogli kolekcjonować, łącząc je ze sobą, czasem licząc na punkty w przyszłości lub stawiając na te przynoszące premię od razu. 3 rundy dają możliwość zmiany taktyki, ale pewnych błędów już się nie da naprawić. Karty z których wybierasz jedną, przekazujesz dalej i jak wrócą do Ciebie już pewnie nie znajdziesz tam tego co jeszcze wpadło Ci w oko. Ale za to dostaniesz zestaw przeciwnika, który po dokonaniu wyboru znowu puszczasz dalej. Proste? Oczywiście że tak.


W pudełku układamy 8 kart, tak że wszyscy widzimy co jest w grze. Przyjętych strategii może być jednak przynajmniej kilka i wcale nie ma jednej najlepszej - w końcu nie możesz być do końca pewny jakie karty będzie miał do rozegrania za chwilę. Za to Twoi przeciwnicy mogą zerkać na Twoje wybory i próbować pokrzyżować Ci szyki. 


Grać może od 2 do 8 osób, więc to nie tak, że nie można zabawić się w szerszym gronie. A czas rozgrywki jest dość krótki - może za pierwszym razem, dopóki nie zapamiętamy punktacji idzie wolniej, ale potem już jak burza. Robimy futomaki, tempura, sashimi, nigiri, a może pierożki Gyoza lub lody?



Wady? Może tor punktacji, gdzie pionki się przewracają. Za to pudełko metalowe i wypraska robi ogromne wrażenie, zwłaszcza że cena jest dość atrakcyjna.
Gierka dla całej rodziny, choć dla tych, którzy nie kojarzą nazewnictwa początek z kartami może być trochę trudny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz