Kolejny powrót do lat 80, choć zupełnie w innym klimacie. Film Konrada Aksinowicza to historia dość osobista, intymna, czego on sam nie ukrywa. Oto dzieciństwo pełne zwykłych spraw, jakimi żyły setki tysięcy innych nastolatków: kasety video, ortalionowe dresy, klocki lego, pierwsze komputery, godziny spędzane z kumplami przed blokiem i pierwsze, równie fascynujące krótkie chwile spędzane sam na sam z dziewczyną w cztery oczy. Tyle że dzieciństwo Tomka naznaczone jest dodatkowo piętnem pijącego ojca.
Początkowo nawet nie do końca zdaje sobie on z tego sprawę. Ojciec jest w Stanach, przysyła prezenty, na kasetach snuje jakieś wspaniałe historie, nic dziwnego, że chłopak do niego tęskni i z radością by się z nim spotkał. Gdy ten jednak pewnego dnia pojawia się niespodziewanie w domu, o dziwo nawet matka się wcale bardzo nie cieszy, tak jakby coś już przeczuwała, jakby do domu wkradł się lęk. Szybko okazuje się, że ojcu nie jest łatwo odnaleźć się w Polsce, w nowej pracy, coraz więcej spraw go drażni, a skutecznym "lekarstwem" okazuje się alkohol. I dopiero wtedy do Tomka dociera, że to działo się już wcześniej, że mityczna kariera za Oceanem też nie była usłana różami. Teraz zaś już nie można udawać, że tato jest wspaniały, bo każdy z kolegów może zobaczyć go pod blokiem w bynajmniej nie wspaniałym stanie.
Znamy to? Domyślamy się dalszego ciągu? Awantur, próśb, gróźb, pretensji i coraz większego chaosu jaki funduje ojciec swojej żonie i synowi... Niespełnionych obietnic, zawiedzionych nadziei, słów których nie da się zapomnień ani cofnąć, wstydu, złości, strachu...
Smutny to film i bolesny. Prawdziwy w tym jak pokazuje dramat bliskich, brak wsparcia od otoczenia, izolowanie ich "z problemem" w ich czterech ścianach. Trzy świetne role (Maciej Stuhr, Weronika Książkiewicz oraz w roli syna Teodor Koziar), dobrze napisane i zagrane, na pewno wpływają na nasz odbiór całości, na to z jak dużymi emocjami wychodzimy po seansie. Powrót do krainy dzieciństwa, pełnej kolorów i fajnych spraw, okazuje się koszmarem o którym trudno zapomnień, który zostawia cień na lata. Młody człowiek zamiast dostawać ciepło i miłość, wyrasta w przedziwnym chaosie, gdzie czasem sam zaczyna czuć się winnym, że mógł zrobić coś więcej, że mógł kogoś uratować. Dorośli stają się niedojrzali, bezradni niczym dzieci, a ich potomstwo musi szybko dorosnąć, bo tego się od niego oczekuje...
Udało się pokazać tą trudną historię oczami dziecka, bardzo naturalnie, bez piętrzenia dramatyzmu na siłę. Mamy więc trochę naiwności, podziwu i prawdziwej miłości, prób usprawiedliwiania, zrozumienia, ale i ten dramat gdy przychodzi moment, w którym dociera do Tomka, że już dłużej tak się nie da, że on tak nie chce... Ważne, żeby każdy kto ogląda tą historię, może zna podobne sytuacje, pamiętał, że w tej chwili dużo łatwiej jest znaleźć pomoc, że nie jest się z tym tak bardzo samotnym, że nie jest się winnym. Na szczęście lepiej to wszystko rozumiemy. Choć wciąż w zbyt wielu domach alkohol niszczy nie tylko tego kto pije, ale i jego rodzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz