sobota, 25 września 2021

Najmro. Kocha, kradnie, szanuje, czyli złapać króliczka, który się z nas śmieje

No to kontynuujmy ten dziwny sentymentalny powrót do lat 80 (będzie ciąg dalszy - obiecuję). Tym razem komedia kryminalna, dodajmy całkiem udana i to żeby było śmieszniej dzieło debiutanta Mateusza Rakowicza. Oj, miło się to ogląda. Można by pewnie jeszcze wyciągnąć z tego więcej, ale i tak jest dobrze.
I nie marudźmy, że to gloryfikacja złodziejstwa, to po prostu film luźno oparty na biografii czlowieka, który rzeczywiście w PRL był legendą, bo uciekał z rąk sprawiedliwości kilkadziesiąt razy. Zdzisław Najmrodzki, bo o nim mowa, był złodziejem, lubił wystawne życie i nikt tu nic nie ukrywa, nie dorabia do tego ideologii. Tyle, że skoro władza była "zła", to i sympatia jakoś nasza kieruje się w stronę tych, którzy sobie z niej robili kpiny. Skoro oglądamy zagraniczne przekręty w stylu "Ocean's Eleven", to spróbujemy na tą produkcję spojrzeć w podobny sposób. Szalona zabawa w kotka i myszkę, próby przechytrzenia służb, duże pieniądze, no i miłość na dokładkę - chyba brakowało trochę nam tego typu produkcji. No to mamy. I tylko się cieszyć, bo to niezła rozrywka, fajne role, dobre pomysły realizatorskie.
Może i chwilami chciałoby się rzec: przeszarżowane i zbyt komiksowe, może chciałoby się pogłębienia portretów większej ilości postaci, ale nie marudźmy. Naprawdę, nie ma za bardzo po co.
Najmro ze swoją ekipą okrada Peweksy, potem postanawia kraść też samochody, korzysta z życia i wydaje się kompletnie nie przejmować tym, że jego podobizna pokazywana jest każdego wieczora z coraz większą nagrodą za informacje o jego miejscu pobytu. Ba, nawet nie przejmuje się tym, że zostanie złapany, licząc na to, że znowu zwieje. A my mu w sumie kibicujemy, bo przecież krzywdy stara się nikomu nie robić, ma swoje zasady, charyzmę... Duet Dawid Ogrodnik jako Najmro i Robert Więckiewicz w roli ścigającego go milicjanta został bardzo dobrze rozpisany, panowie kradną całą uwagę i praktycznie niewiele miejsca na ekranie dla innych (szkoda) - może jedynie Gierszał w końcówce potrafi naprawdę zrobić wrażenie.
Film ma dobre tempo, świetną ścieżkę dźwiękową, trochę akcentów komediowych - po prostu dobrze się ogląda i nic tylko gratulować dobrej roboty. Do kina rozrywkowego też trzeba mieć pomysł i dobrą rękę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz