Piękna, oryginalna okładka i równie oryginalna, choć chyba mniej piękna treść. Minimalizm w narracji, dawkowanie informacji w krótkich zdaniach, chwilami przypominających bardziej suche sprawozdanie niż coś co mogłoby wzbudzić emocje, wymaga na pewno od czytelnika trochę skupienia. Ten styl drażni, ale jednocześnie zaciekawia. Składamy sobie życiorys Malewicza (tak, tego słynnego malarza od kwadratów) z fragmencików, jakby z eksponatów muzealnych i pamiątek po nim. Czasem budzą one jakieś wspomnienie "przewodnika" i wywołuje to dłuższy komentarz, wyobrażenie tego jak to mogło być, a czasem są zdawkowo jedynie skomentowane jednym słowem czy zdaniem.
Historia (m.in. rewolucja bolszewicka) miesza się z ideami artystycznymi, zawiść z niespełnionymi ambicjami, zapał z goryczą, a sukcesy z biedą i zapomnieniem. Tak jak malarstwo Malewicza było surowe, sprowadzało się do idei, symbolu, tak i Wicha eksperymentuje, próbując chwilami wiele ważnych treści zamknąć w jednym lub kilku słowach. Litery mają kształt i niosą ze sobą pewną treść - czy w tym przypadku zmiana np. czcionki wprowadziła by tą zabawę literacką i dziwną podróż w krainę pogoni za ideą, na jeszcze wyższy poziom?
To całkiem możliwe, choć pewnie wtedy jeszcze trudniej by było to czytać. To książka z tych, które zachwycają w pewnych fragmentach i trochę męczą jeżeli chodzi o odbiór całości. Na pewno jedna z bardziej oryginalnych biografii jakie miałem w ręku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz