czwartek, 2 września 2021

Piąte przykazanie - Hanna Greń, czyli nie chcemy o nim rozmawiać

Książka Piąte przykazaniePisanie o tytułach poważniejszych wciąż odkładam, bo wymaga sporo czasu i skupienia, a te kilka zdań na temat lżejszych lektur właściwie idzie równie łatwo, jak i ich czytanie. Ot, rozrywka w sam raz do autobusu, trochę zabawy przy kombinowaniu czy dałoby się daną historię opowiedzieć ciekawiej, lepiej. Jak czasem dorwę się do jakiegoś bohatera, czy autora, to ciągnę z ciekawości, zaliczając kolejne tomy cyklu i to nawet w sytuacji gdy jakoś nie rzucają one na kolana. W tym przypadku chyba i tak trzeci tom o detektyw Dionizy (nie mogę się przyzwyczaić do tego imienia) Remańskiej i tak wypada na tle wcześniejszych w miarę dobrze.
I różni się trochę stylem. Nadal zdarzają się sceny gdy zachowanie bohaterki wydaje się strasznie lekkomyślne i mało sensowne, ale już nie ma tak idiotycznych dialogów jak choćby w części drugiej. Widać, że autorka postanowiła trochę podkręcić język, dokładają bluzgów, ale przy opisie różnych decyzji postaci w książce zdarza jej się mocno zaplątać w jakieś mało realne sfery.
Znowu trafiamy do małej społeczności (jakoś sporo afer jak na takie niewielkie wioski w krótkim czasie), ale tym razem pomysł jest naprawdę ciekawy - oto matka zgłasza się w sprawie zaginięcia syna, który zniknął kilka miesięcy temu. Z domu nic nie zabrał, ale przedziwne jest to, że o młodym mężczyźnie nikt we wsi nie chce rozmawiać, tak jakby mieli do niego jakiś żal. Matka to właśnie mieszkańców Osin oskarża o to, że zamordowali jej dziecko.


Do tego dochodzi jeszcze jedno morderstwo i jedno zaginięcie, które dotyczą księży z lokalnej parafii i choć od początku czujemy, że obie sprawy mogą być połączone, policja wydaje się kompletnie bezradna. To Remańska powoli odkrywa różne sekrety mieszkańców i dostarcza kolejnych informacji, które mogą pomóc w rozwiązaniu sprawy. Zmowa milczenia powoli zostaje przełamana.
Szantaż, pedofilia wśród księży, niechęć do ujawniania spraw przed policją - całkiem zgrabnie udało się połączyć kilka ciekawych wątków i choć może udałoby się to rozwinąć jeszcze ciekawiej, to i tak ten tom podobał mi się jak na razie najbardziej. Greń buduje fabułę swoich kryminałów mocno rozbudowując tło obyczajowe, ważne tu są historie ludzi, ich emocje. A śledztwo polega na tym, by zdobyć ich zaufanie i rozgryźć kłamstwa, dzięki którym próbują coś ukryć.
Tempo raczej niespieszne, ale ci którzy lubią kryminały osadzone w takich "lokalnych" klimatach, myślę, że będą usatysfakcjonowani. I w sumie można czytać niezależnie od wcześniejszych tomów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz