Spod koca wystawiam tylko nos i z przyjemnością zanurzam się na kilka godzin w kryminalną intrygę. Ale żeby Wam nie spoilerować, napiszę kilka słów już po pierwszym odcinku (są 4), najwyżej jak zmienią mi się emocje po finale, to lekko zmodyfikuję notkę, żeby wyrazić swoje zniesmaczenie. Póki co jest jednak nieźle. Nawet nie tyle tempo, czy samo śledztwo, ale ciekawe tło, czyli przeszłość sprzed kilku dekad. Czy napięcie między katolikami i protestantami w Irlandii po latach wciąż może dla kogoś coś znaczyć?
Wszystko zaczyna się od zniknięcie pewnego biznesmena, dawnego członka IRA. Policja jest oskarżana o bezczynność, ale prowadzącego dochodzenie Toma Brannicka niepokoi coś innego - przy utopionym samochodzie porwanego znaleziono kartkę pocztową, która wskazuje na trop sprzed kilku dekad, gdy podobne prowadzono sprawy aż czterech podobnych porwań. Dla policjanta ta sprawa ma też wymiar osobisty - wtedy tego nie rozwiązano, a jedną z ofiar nieznanego sprawcy była jego żona. Porwania miały tło polityczne, bo znikały osoby zarówno z jednej i drugiej strony konfliktu, a wszystko próbowano szybko tuszować, by nic nie leżało jako przeszkoda do nadchodzącego porozumienia. Wtedy ktoś mieszał w śledztwie i teraz też najwyraźniej komuś nie podoba się to, że odgrzebuje się przeszłość.
Akcja rozwija się powoli, ale klimat całkiem ciekawy, a James Nesbitt pasuje do takiej roli gliniarza, który jest tuż przed emeryturą. BBC stawia raczej na powolny sposób opowiadania historii, klasyczne rozwiązania, bez brutalności, ale mi to nawet pasuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz