Ostatnia notka wrześniowa i wrzucam kilka zdań znowu na temat muzyki, na filmy i książki przyjdzie czas może w następnych dniach. Tym razem wybieram coś co z jednej strony jest jeszcze powiewem lata, pełnym słońca i tańca, a z drugiej strony, teraz jesienią może być fajnym tłem choćby do pracy. Muza pozytywna, nie za ciężka i wpadająca w ucho.
Duet producencki Jungle znalazłem kompletnie przypadkowo przeszukując sobie sieć i nie ukrywam, że przesłuchałem go z przyjemnością. Nie jest to pewnie muza, która sprawia, że chce się potem czekać na kolejny album tej formacji z wielkimi emocjami, ale teraz, gdy już nazwa nie jest mi obca, będę pewnie już z uśmiechem do nich wracać.
Czy w pandemii można stworzyć muzę, która ewidentnie kojarzyć się może z plażą, słońcem, roztańczoną i optymistyczną? Jak się okazuje - jak najbardziej. Posłuchajcie zresztą sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz