niedziela, 26 lipca 2020

Czarny Mag. Kandydatka - Rachel E. Carter, czyli tylko albo aż Druga



Pisałem już o dwóch częściach. Pisałem tak: wzdycha i walczy
i zabrakło pomysłów. No to teraz czas na trzeci tom cyklu. I wreszcie trochę więcej jest polityki, a tym samym jakichś detali na temat świata wymyślonego przez Rachel E. Carter. Co prawda większość akcji dzieje się dworze królewskim, ale intrygi to na szczęście coś ciekawszego niż fundowane w drugim tomie "praktyki" naszej bohaterki. Do mieszanki fantasy i romansu, może dojdzie jeszcze jakaś bardziej rozbudowana akcja, a nie same pojedynki i skromne potyczki.

Ryiah dalej mnie denerwuje, powoli już jednak przyzwyczajam się do tego jej: zrobię tak abo zrobię inaczej. Niby męczy się na dworze, nie chce być oficjalną księżniczką, przeraża ją to, że zostanie wepchnięta w rolę jakiej sobie nie wyobraża, ale przecież nie zostawi ukochanego Darrena. Chce walczyć, chce dokonywać bohaterskich czynów, chce być podziwiana, chce zdobyć szatę maga (pokonując przy tym Darrena), czyli wciąż jest dzieckiem zapatrzonym w siebie i swoje marzenia. I aż dziw, że czasem impuls emocjonalny popycha ją w stronę, w której akurat potrzebna jest taka rozchwiana i porywcza osóbka.

Najciekawsze w tym tomie jest to, że zarówno Ryiah, jak i czytelnik, wciąż jest wodzony za nos. Dziewczyna jest ufna, niby ma swój instynkt, ale często ją zawodzi, bo zaślepiają ją emocje. Podejrzewa o okrutne decyzje najpierw samego króla, dowiadując się o tym jak traktował synów, potem zaczyna mieć wątpliwości, staje się gorliwą obrończynią korony, by potem zacząć znowu podejrzewać wielkie oszustwo, w które dała się uwikłać następcy tronu, księciu Blaynowi. Nie zdziwiłbym się, gdyby w finalnym tomie czwartym okazało się, że i jej ukochany Darren ma co nie co za uszami.
Te wątpliwości, zmiany punktu widzenia stanowią miłe urozmaicenie w tych wszystkich westchnieniach, żalach i ambicjach dziewczyny. Skończyła Akademię, udowodniła, że nie ustępuje, że mimo niskiego pochodzenia, nie ucieknie ze strachu z dworu i sprzed ołtarza (czy z łóżka księcia).

Gdyby tak wprowadzić w ten cykl inny punkt widzenia, chyba by to zrobiło wszystkim dobrze. Mamy jednak jedynie albo aż właśnie ją. Nadal będzie to więc jednych denerwować, a inni będą się cieszyć, bo jakoś wciągnęli się w tą historię. Tom czwarty już odpaliłem i ja.
Czekam na wojnę. Czekam na finał. Kto będzie tym dobrym? I co wybierze Ryiah - ukochanego, bliskich, czy dobro kraju. Bo jak już wiemy, postanowiła kłamać, a to pokazuje nam, że nie może utrzymać wszystkiego.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz