Jako fan Erasta Fandorina i siostry Pelagii do autora tych serii mam stosunek gdzieś pomiędzy uwielbieniem i fanatyzmem, co zwykle skutkuje tym, że jak mam okazję sięgać po jakiś jego nowy/stary tytuł, robię to odrzucając inne nie mniej kuszące. Niektóre z jego książek czytałem po kilka razy! Ale oto odkryłem cykl, który jeszcze nie jest mi znany: "Bruderszaft ze śmiercią" to cykl 10 mini historii (wydawanych zwykle w tomach po dwie) osadzonych w czasach I wojny światowej i opowiadających o rywalizacji między wywiadami rosyjskim i niemieckim.
Mimo, że to nie Fandorin, którego tak polubiłem, z ciekawością sięgnąłem po pierwszy tom i już chciałbym, prawdę mówiąc, czytać kolejne. To co u Akunina zawsze stanowiło mocną stronę, czyli wartka akcja, odrobina humoru, wyraziste postacie,
barwnie opisane realia życia na początku XX wieku, znajdziecie również i w tym cyklu. Walka między wywiadami mocarstw, które właśnie rozpoczynają wojnę, okazuje się nie mniej intrygująca jak i sprawy kryminalne. A i bohaterów zaczynam lubić.
Aleksiej Romanow to młody chłopak, którego poznajemy jako zakochanego na zbój studenta matematyki, przypadkiem wplątanego w sprawę poszukiwania niemieckiego szpiega. Druga z postaci, która będzie nam towarzyszyć to można by rzec jego opiekun, mentor, czyli oficer wywiadu
książę Kozłowski. Ten z początku dość niechętny nachalnemu młodzieńcowi, zawracającemu mu głowę, z czasem docenia entuzjazm i nietuzinkowe pomysły chłopaka i postanawia wciągnąć go w szeregi tajnej służby Cesarstwa. Młodość i doświadczenie, łamanie zasad i trzymanie się regulaminu, lekkomyślność i poświęcenie, kochliwość i służba - ciekawie panowie się dopełniają i na naszych oczach rodzi się nie tylko współpraca, ale i przyjaźń.
Całą serię łączy pomysł, by tekstowi towarzyszył duch "powieści-filmu", pewna wizualność i choć ktoś może powiedzieć - chodzi po prostu o ilustracje, gdy przejrzycie któryś z tytułów zrozumiecie, że chodzi o ciut więcej. Wystarczy sięgnąć na koniec każdej z mini powieści i obejrzeć zdjęcia, by zobaczyć jakie wydarzenia, miejsca, inspirowały autora do konkretnych scen, choć przecież opisy ograniczane są prawie do minimum. Jak w tamtych czasach wyglądał np. mecz piłki nożnej i kibice na trybunach? Sporo tu takich smaczków. Akunin zawsze potrafił budować ciekawą intrygę, stosował szybkie zwroty akcji i choć jego powieści mogą wydawać się bardzo mniej zaskakujące niż współcześnie budowane historie, pełne mroku i zagadek, to frajda z lektury naprawdę jest spora. Lekka rozrywka w stylu retro, w której przygoda przeplata się z sensacyjnymi wydarzeniami, porywy sercowe ze zdradami, a praca dla ojczyzny wymaga czasem podejmowania się bardzo zaskakujących wyzwań - oto co znajdziemy w "Młokos i diabeł/Cierpienie złamanego serca". Samej fabuły nie będę zdradzał - będziecie mieli większą frajdę ze śledzenia kolejnych rozdziałów/scen filmowych tej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz