Dwa ciekawe obrazy, dwa różne kraje i spojrzenie na sytuację kobiet. W pierwszym przypadku może dość mało oryginalne, a mimo to poruszające - oto młoda dziewczyna zrywa z chłopakiem, okazuje się jednak, że intymne filmy z ich spotkań trafiają do sieci. To co wydawało się przygodą, czymś intymnym, nagle staje się zbrukane i sprowadzone do pornografii. I nie interesuje nikogo fakt iż to ją okradziono, że ktoś złamał prawo, cała szkoła mówi tylko o niej i w to jak najgorzej.
Co zrobić, by to zmienić? Dla młodej dziewczyny wydaje się, że to koniec świata, odbiera więc sobie życie. I tak naprawdę film opowiada o reakcjach na jej czyn, twórcy przyglądają się młodym ludziom, a my zastanawiamy się czy czują wyrzuty sumienia. Poszukiwania sprawcy tego czynu, są raczej jedynie pretekstem do tego, by uświadomić młodym ludziom fakt, że poprzez media społecznościowe, mogą zrobić komuś wiele złego, choćby sami uważali to jedynie za żart. Słowa: sama sobie winna, wszystkim jakoś więzną w gardle. I dobrze.
Rzecz może i nie wybitna, ale ciekawa.
Drugi tytuł za to polecam gorąco, bo to nie tylko ciekawy temat, spojrzenie na kulturę niby odmienną, a jak się okazuje całkiem podobną, dodatkowo też świetna rola i portret kobiety, która jest słaba, ale nagle pod wpływem sytuacji, która kogoś innego by przeraziła, staje się pewna siebie i świadoma swojej wartości. Gdy poznajemy Petrunię, raczej trudno ją polubić - choć ma 32 lata nigdy nie pracowała, obija się, skończyła studia, mieszka z rodzicami i chyba jakąś aktywność życiową podejmuje jedynie pod wpływem biadolenia matki.
Jest w niej pewnego rodzaju bunt przeciw matce, ale i jakaś bezradność, pogodzenie się z tym, że jej się nie układa, że nie ma pracy ani męża. Po kolejnym dołującym dniu trafia na tradycyjną procesję z krzyżem, jaka w Macedonii odbywa się co roku. Po modlitwach krzyż wrzucany jest do wody, a kto go wyłowi będzie miał błogosławieństwo przez cały rok. Jakiś impuls każe Petrunii skoczyć i to ona wyławia go jako pierwsza, nie wiedząc jaką awanturę rozpęta. Wszak w tradycyjnym społeczeństwie kobieta nie powinna konkurować z mężczyznami, powinna im ustępować, zewsząd więc próbuje się wywierać na nią presję, by krzyż oddała.
A im bardziej naciskają, tym bardziej Petrunia, mimo lęku jaki przeżywa, upiera się przy swoim. Ona też ma prawo do szczęścia i zawalczyła o nie właśnie w taki sposób. I kto wie, czy właśnie go nie wygrała. W sumie nawet nie jakieś tradycje religijne i postawa popa są tu najbardziej istotne, najciekawsze są raczej emocje jakie rodzą się w ludziach - nawet w jej własnej matce. Co ludzie powiedzą, przecież to wstyd, nie można niszczyć tradycji, kto tak postępuje zasługuje na najgorsze epitety... To już nie religijność, a jakiś fanatyzm, to nie z kościołem Petrunia walczy, a ze światem, w którym ona jako kobieta jest z góry na gorszej pozycji, w której mężczyźni uważają, że mając siłę, muszą z nią wygrać.
Polecam! Debiutantka Zorica Nusheva zagrała naprawdę tę rolę wybornie. Może ktoś się przyczepi że jednostronne, ale dla mnie naprawdę ciekawe kino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz