Gdy parę tygodni zacząłem oglądać "W głębi lasu", pisali o nim wszyscy, co mocno zniechęcało do pisania czegokolwiek, ale dla formalności warto chyba zostawić ślad na Notatniku. W końcu to nie jest zły serial, a i jako polska produkcja na Netlfixie została zauważona również na świecie. Może trochę zadziałał tu efekt autora pierwowzoru - w końcu Coben to marka znana i lubiana, ważne jednak, że nasi twórcy nie podeszli do tego jak do zadania do odbębnienia. Postarali się opowiedzieć historię znaną z powieści, ale przenieść ją w nasze realia i przy okazji opowiedzieć trochę o naszych demonach. Może emocje jakie w ludziach siedzą, oskarżenia gdy coś się dzieje naszym dzieciom, chęć ich obrony za każdą cenę, jest podobny na całym świecie, ale oglądając ten serial, cały czas myślimy sobie: jak ktoś dobrze potrafił to ponazywać i poukładać.
Zaczynamy w przeszłości - na obozie letnim dla nastolatków w roku 1994 (choć ja mam wrażenie, że to nawet wcześniej, bo kto by na apele chadzał?), gdzie przyglądamy się różnym wygłupom, puszeniu się, przyjaźniom i kłótniom młodych ludzi. Wiadomo - nawet najlepszy opiekun nie da rady sprawować kontroli non stop, zwłaszcza gdy ośrodek duży i w środku lasu, nic więc dziwnego, że młodzi urywają się spod opieki, wykorzystując noc na nowe, ekscytujące przygody.
Czasem jednak to się źle kończy. I tym razem czwórka młodych ludzi zniknęła. Po jakimś czasie znaleziono dwa ciała, ale pozostałych jedynie uznano za zmarłych, a sprawy nigdy do końca nie wyjaśniono. Mamy więc aż trzy perspektywy czasowe - wydarzenia na obozie, pokazane po kawałeczku, to wszystko co zadziało się po obozie, próby znalezienia winnych, żądania odszkodowań i wreszcie współczesność, w której jeden z uczestników tamtych wydarzeń, próbuje powrócić do odkrycia prawdy. Tam była jego siostra. Jej zniknięcie sprawiło, że jego rodzina już nie potrafiła żyć jak dawniej. On został znanym prokuratorem, ale ta sprawa wciąż go prześladowała.
Wraz z przyjaciółką sprzed lat, próbuje jeszcze raz odgrzebać różne wątki, dotrzeć z pytaniami do tych, którzy mogą coś pamiętać.
Warto pochwalić dobrą rolę Grzegorza Damięckiego - grany przez niego bohater jedynie z pozoru jest bez skazy, chłodny i zasadniczy, gdy zostanie przyparty do muru nawet on daje się ponieść emocjom. Generalnie decyzje obsadowe zasługują na oklaski, sprawdza się zarówno młoda obsada jak i drugi plan doświadczonych aktorów. Wciąż zastanawiam się na ile ta historia będzie uniwersalna i atrakcyjna dla widza za granicą (różne sprawy z tła - społeczne, polityczne, ale również np. soundtrack), ale w Polsce niewiele jest seriali kryminalnych równie sprawnie zrobionych i wciągających. Mimo tego, że ta historia toczy się dość niespiesznie i wiele w niej rzeczy podanych na tacy, to tajemnica towarzyszy w pewien sposób do końca. A jej rozwiązanie wcale nie będzie przynosić ukojenia. W sumie dobrze, że nie rozciągnięto tego bardziej w czasie - te 6 odcinków to idealne wyważenie wszystkich akcentów. Trochę za mało jak na thriller kryminalny w tym napięcia, to raczej dramat psychologiczny, gdzie ludzkie traumy i tajemnice są na pierwszym planie. To jednak nie dla wszystkich musi być wada, bo może ktoś lubi właśnie takie podejście.
Może nie jest rewelacyjnie, ale produkcja na pewno trzyma niezły poziom.
Jeszcze nie widziałam tego serialu, ale chciałabym kiedyś to nadrobić. Niemniej wpierw wolałabym sięgnąć po literacki pierwowzór, zwłaszcza że - jeśli chodzi o książki H. Cobena - podobały mi się m.in. "Nie mów nikomu" i "Sześć lat później". Swoją drogą, fajnie, że polska ekipa dostała możliwość zrobienia serialowej wersji powieści. Jednak wśród polskich autorów mamy przecież sporo twórców kryminałów i thrillerów, więc dałoby się wybrać też coś z rodzimego poletka. Tyle że - jak sam zasygnalizowałeś - w tym konkretnym przypadku nazwisko Cobena mogło pomóc w przyciągnięciu większej liczby zagranicznych widzów.
OdpowiedzUsuńNetflix na pewno daje szansę na promowanie polskiej produkcji na całym świecie :)
Usuń