poniedziałek, 9 marca 2020

Exterminator, czyli zagrajcie to jeszcze raz!


Uzbierało się już 4 spektakle do opisania, a ponieważ marzec bardzo obfity i sporo jeszcze przede mną, pora szybciutko brać się za notki. A zacznę od spektaklu, który mam na świeżo w głowie, ale nie jest wcale niczym nowym - Scena na Woli Teatru Dramatycznego gra już go od roku 2013 i wciąż ma pełne sale. Czy więc trzeba go dodatkowo reklamować? Czemu nie, skoro na to zasługuje i zapewnia świetną zabawę.

Obecność Pawła Domagały na pewno przyciąga część publiczności, ale uwierzcie to nie jest przedstawienie, gdzie świeci tylko jedna gwiazda. Siłą tej komedii jest przede wszystkim tekst, dobry pomysł. Najpierw była powieść „Kochanowo i okolice” autorstwa Przemka Jurka, potem film (w tamtej wersji też Domagała), a choć na scenie ta historia musiała być trochę okrojona, nie traci nic ze swojego uroku. I nawet jej przewidywalność tego nie niszczy.

Czterech przyjaciół i kapela, która jest dla nich odskocznią od różnych problemów, a scenograficznie sala ich prób. Czterej dorośli faceci, którzy raz w tygodniu łoją ciężką muzę, którą uwielbiają, a potem wracają do "normalnego" życia. I oto pojawia się przed nimi okazja - obrotny wójt obiecuje im załatwić stypendium ze środków unijnych dla młodych i zdolnych artystycznie. Dla kogoś kto nie uznaje żadnych kompromisów, buntowniczej i rogatej duszy to propozycja raczej niepoważna i godna splunięcia, prawda? Ale cholera, 50 tysięcy jednak kusi.

I tak oto przyglądamy się przepychankom, docinkom, marzeniom i układaniu planów... I nowego repertuaru, bo przecież z death metalem trochę ciężko będzie pokazać się w miejscach gdzie chce ich promować wójt. Ten jako dobry gospodarz dba przede wszystkim o to, by się pokazać, a do tego dobrą okazją są dożynki, festyny i tego typu atrakcje. Każdy kolejny występ to pewnego rodzaju upadek ich dotychczasowych zasad. Co przyjdzie im grać? Sami się domyślcie.
W tym cały urok tej historii - po pierwsze w zestawieniu czterech facetów pozujących na satanistów z repertuarem, który jest z zupełnie innej bajki. A po drugie w tym, że całość grają tak bardzo na luzie, tak jakby naprawdę byli w sali prób i jako kumple mogli się przekrzykiwać, żartować, przypominać najbardziej żenujące momenty, oskarżać czyja to wina i zastanawiać się kiedy koniec ich mąk. Nie ma w tym miejsca na jakieś wielkie aktorstwo (choć umiejętności muzyczne całej czwórki są bardzo istotne, a tego w większości uczyli się specjalnie do spektaklu), bo to właśnie specyficzną atmosferą swobody, dialogiem z publicznością i pomysłem na opowiadanie tej historii, panowie nas kupują prawie od początku. Im bardziej oni się pogrążają w żenadzie, tym większy mamy ubaw. Akceptujemy ich z tym ich całym zapleczem, kompleksami, obawami przeplatanymi z deklaracjami o wielkości i rozumiemy sytuację w jakiej się znaleźli. Jakie to znajome - nie możesz się wycofać, bo wszystko stracisz... 
I chyba jedyny minus spektaklu to fakt, że pozostałe trzy postacie są w mało znaczącym tle, więc albo trzeba by je rozbudować, albo nawet z nich zrezygnować, tak bardzo odstają od luzu i atmosfery na scenie. Ale może to jedynie moje wrażenie? Sympatia kieruje się w jednym kierunku.

„Exterminator” to komedia niby z historią zawierającą odrobinę goryczy, ale przede wszystkim świetna zabawa ze sporą porcją muzyki na żywo. Jeżeli jeszcze nie wiedzieliście, nadrabiajcie koniecznie!

Reżyseria: Aldona Figura
Występują:
Paweł Domagała (gościnnie) Marceli
Kamil Siegmund Makar
Sebastian Skoczeń Lizzy
Przemysław Kosiński (gościnnie) Jaro
Henryk Niebudek Wójt
Agata Wątróbska Żona
Zuzanna Grabowska (gościnnie) Dziennikarka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz