Choć jeszcze pewnie paru najnowszych tomów do kolekcji mi brakuje, to zbiory Kingowe całkiem pokaźne, teraz tylko mieć czas na powrót do niektórych lub odkrywanie tych, których jeszcze nie znam. Myślę, że w tym roku coś się pojawi na blogu.
A póki co mniej typowo bo kryminalnie. Przy powieści "Pan Mercedes" marudziłem, ale potem serial jakoś sprawił, że z sentymentem myślałem o postaci detektywa Billa Hodgesa.
Teraz mam okazję zobaczyć jak bardzo scenarzyści pozmieniali wszystko, mocno rozwijając wątek zabójcy z mercedesa. Treść z trzeciego sezonu serialu pokrywa się z częścią drugą książkowego cyklu, ale powieść prawie pomija tak eksponowaną w filmach postać Hartsfielda. To ciekawe zobaczyć te różnice - przede mną jeszcze tom trzeci (i pewnie treść sezonu drugiego serialu).
Ale wróćmy do książki. Byłem podwójnie zaskoczony, bo ponad połowa powieści pozbawiona jest również detektywa z części pierwszej, skupiona jest natomiast na dwóch bohaterach i wydarzeniach, które dzieli ponad 30 lat. Hodges pojawia się dopiero gdzieś później i choć jego rola w tym co się wydarzy będzie istotna, to raczej jako gaszącego pożar, bo wszystko zadziałoby się i bez niego. Wszystko zostało uruchomione przez wydawałoby się mało znaczące decyzje. Gdy się jednak powiedziało A, potem nieuchronnie nadchodzi chwila gdy trzeba powiedzieć B. Determinacja narasta i coraz trudniej się wycofać.
Jeżeli pamiętacie Misery, to zrozumiecie intencję Kinga - opowiada o tak głębokim przywiązaniu do powieści, że ich treść, bohater stają się cząstką nas i mamy ochotę zrobić prawie wszystko, by nasze wyjątkowe doświadczenie się nie skończyło, by trwało. Ekscentryczny pisarz John Rothstein napisał trzy powieści, w których wielu czytelników i krytyków dostrzegało głos pokolenia odrzucającego zasady starego świata, głos pełen buntu, cynizmu i przekory. Nic dziwnego, że wielu ludzi, odnajdywało w nich coś dla siebie. Ważne jednak co z tym dalej robisz.
O ile dla Morrisa Bellamy'ego życie układało się wciąż pod górkę, a on coraz bardziej wkurzony na wszystko, poddawał się coraz bardziej niebezpiecznym pomysłom, o tyle dla mieszkającego w jego domu po kilkudziesięciu latach, nastoletniego Petera Saubersa powieści Rothsteina są nie tyle samospełniającą się przepowiednią, jedynym światem, gdzie można znaleźć chwile szczęścia, ale raczej inspiracją, by samemu zacząć pisać, by więcej czytać, być otwartym na innych. To właśnie ci dwaj ludzie, którzy zakochali się w książkach o Jimmym Goldzie, będą towarzyszyli nam przez pół książki. Jaki wpływ na ich decyzje, na ich życie będzie miała literatura? Jednego popchnie do zbrodni, a drugi, choć też zrobi coś niezgodnego z prawem, nigdy nie przekroczy jednak pewnej granicy jaką jest skrzywdzenie drugiego człowieka. Brakowało mi w tym wszystkim chyba jedynie fragmentów fikcyjnych powieści Rothsteina - dzięki temu jeszcze lepiej moglibyśmy wejść w świat, który obu bohaterów tak zafascynował. Mamy za to wgląd w umysły obu z nich, przeżywamy lęk, nadzieje, gorycz... I wreszcie King tak wszystko sobie zaplanował, by ich spotkać ze sobą. Ba, skonfrontować, bo jeden uważa, że ten młodszy coś jest mu winien, posiada coś, o czym myślał przez wszystkie lata odsiadywania wyroku. Dopiero na tym etapie pojawia się Hodges i jego ekipa, którą poprosi o pomoc młodsza siostra Petera, zaniepokojona zmianami jakie obserwuje w zachowaniu brata.
Ciekawie udaje się połączyć te różne historie, mimo dużego rozrzutu czasowego. Nawet miejsce dla Hartsfielda pośrednio się znalazło - ojciec Saubsersa miał być jedną z jego ofiar i to miało wpływ na tragiczną sytuację finansową rodziny i również było powodem pewnych decyzji chłopca, które miały dramatyczne konsekwencje. Chyba nawet ta część wydała mi się ciekawsza niż "Pan Mercedes" - może dlatego, że była mniej przewidywalna, a wątek obsesji na punkcie książek mocno mnie wciągnął. To nie jest klasyczny kryminał (no chyba, że im bliżej finału), a raczej powieść z rozbudowaną warstwą psychologiczną, z nutką tajemnicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz