Powoli zmniejsza się liczba zaległych notek, nie zmniejszają się za to stosy, mimo że w tym roku już 96 tytułów. Grzebię na tych kupkach, żeby czytać nie tylko same nowości nadchodzące do recenzji, przestawiam kolejność i sięgam po to co jakoś bardziej kusi. Tak choćby było z Metamorfem. Niby debiut, niby nowe wydawnictwo i to w dodatku takie, które głosi że z premedytacją stawia na rzeczy rozrywkowe, ale te klimaty cyberpunkowe zapowiadały coś innego. I nie zawiodłem się!
Metamorf to historia spójna, ciekawy, przemyślany świat, spora dawka akcji. No w punkt po prostu! Nawet jeżeli ktoś kto czyta bardzo dużo gatunkowej literatury i bez problemu mógłby wskazać inspiracje i podobieństwa, pewnie nie zaprzeczy, że to nie jest jawna, prostacka kalka. Nie chodzi też jedynie o to, by czytelnik kibicował bohaterowi, który wszystkich pokonuje jednym palcem - to historia raczej mroczna i mało optymistyczna. Podejmując walkę przeciw wszystkim podejmujesz ryzyko, że stracisz wszystko, nawet i życie. Skoro jednak nie bardzo widzisz sens funkcjonowania, a przynajmniej na chwilę możesz zasmakować szczęścia, warto chyba je podjąć.
Kim jest tytułowy metamorf? Pamiętacie np. Łowcę androidów? Ano chodzi właśnie o tego typu stwory, które jednak daleko wykraczają poza stereotypowe myślenie o maszynach tworzonych na nasze podobieństwo. Technologie poszły tak daleko, że praktycznie trudno było odróżnić człowieka od tworu, który miał go przypominać. To już nie tylko rzeczywistość VR, ale technologie wkraczające w świat modyfikacji DNA. Skoro można je wstrzyknąć, to może i na jego podstawie można wygenerować kogoś kto praktycznie jest idealną kopią. Jakiś to raj dla złodziei, wszelkich przekrętów, jakie zagrożenie dla stabilności społeczeństw. Szybko więc zakazano istnienia tworów tak doskonałych, tyle że nie spowodowało to zniknięcie ich ze świata, a jedynie zejście do podziemia. Są zbyt cenne, by je likwidować, by rezygnować z takich eksperymentów.
Wiadomo jednak, że to ogromne pieniądze, decyzje pozostają więc w rękach wąskiej grupy cwaniaków, którzy nie podzielą się taką wiedzą z potrzebującymi. Nawet jeżeli kimś takim będzie ktoś pracujący dla nich od wielu lat. Liczy się wykonywanie rozkazów, a nie jakieś życzenia nie do zrealizowania.
Arth Ven, były medyk jednostek specjalnych, a od pewnego czasu ochroniarz w jednej z największych korporacji XXII wieku, postanawia jednak podjąć się gry, która z góry wydaje się być skazana na porażkę. Stawką dla niego jest szansa odzyskania osoby, bez której nie potrafi dalej żyć...
Wartka akcja zanurzona w klimacie noir, ach jak to fajnie smakuje. Owszem, rozrywka, ale wejście w to uniwersum naprawdę tak wciąga, że chciałoby się jak najszybciej do niego wrócić. Dylematy, wybory, zdrada i stawianie wszystkiego na jedną kartę - może wydawać się to przewidywalne, uwierzcie jednak, że smakuje naprawdę fajnie. Dla tych co lubią cyberpunkowe wizje - do polecenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz