niedziela, 9 lipca 2023

Cwaniary, chuligańska ballada z kobietami na pierwszym planie

Zastanawiałem się jak uda się przerobić dość specyficzną powieść Chutnik na język sceny - wszak tam rozwiązania prawie komiksowe, przerysowane, to trochę tak jakby udawać, że filmy Tarantino to gotowy dramat do wystawienia. A jednak. Agnieszce Glińskiej udało się zrobić scenariusz, który zachowuje ducha oryginału, a może nawet bardziej dosadnie akcentuje pewne rzeczy. Choć prosta scenografia nie daje możliwości poszalenia, to ekran z projekcją, który jest w tle daje na finał dość wstrząsający efekt. Słabo wykorzystana za to jest rola "narratora", choć jego obecność na pewno daje fajny punkt rozpoczęcia, a potem mniej lub bardziej wyraźnie pojawia się on w różnych rolach męskich. Na pierwszym planie jednak są one.

O czym są Cwaniary? O sile kobieciej przyjaźni i o tym jak czasem pojedynczo są bezradne wobec przemocy, bólu, problemów. A razem? Razem mogą zmienić to miasto, bo Warszawa jest w takim samym stopniu ich jak łysych karków, egoistycznych typków w garniakach i wszystkich, którzy uważają, że ma być tak jak oni chcą. Stając w obronie słabszych, nagle nabierają pewności siebie, zadziorności, a wszystkie ich frustracje zamieniają na siłę. 


Superbohaterki? A czemu nie? Skoro nie pomagają apele o wrażliwość, o czułość, o szacunek, one wywalczą go pięściami i kijem do bejsbola lub gazrurką. Kogoś to uraża? To niech najpierw wsłucha się w ich historie i pomyśli ile musiały znieść, by wreszcie odważyć się sprzeciwić. A i tak łatwiej jest w grupie, a w domu bywa znowu niełatwo. Gdy je spotkasz na ulicy lepiej uważaj, bo może wyczują że masz coś na sumieniu. To opowieść o szukaniu sprawiedliwości i godności na własny sposób. O zemście, winie i karze. No i o Warszawie :) Co w spektaklu jeszcze bardziej jest podkreślone, gdy kolejne sceny przeplatane są balladami apaszowskimi. Jaki był w nich wizerunek kobiety pewnie pamiętacie, więc to też dobrze się splata z tekstem wymyślonym przez Chutnik.     


Nie odbierajcie tego jako nawoływania do przemocy - to raczej reakcja na przemoc, która dotyka wiele kobiet każdego dnia, w formie słownej, psychologicznej, fizycznej, materialnej, czy choćby po prostu obojętności na ich cierpienie. Wkurzone mówią: mamy dość. I choć to głos głównie młodego pokolenia, to przecież idą one ramię w ramię ze swoimi matkami, ciotkami czy babkami, które niosą podobne historie, ale cierpiały bez protestu. 


Dobra energia, mimo pewnych niewielkich dłużyzn, fajne kreacje - jestem zdecydowanie na tak, choć mam wrażenie, że to nie jest spektakl, który spodoba się wszystkim (podobnie jak i książka Chutnik).
Robert

A poniżej jeszcze starsza recenzja od M

„Cwaniary” na pierwszy rzut oka wydają się być balladą o współczesnych dziewczynach „z dzielni”, które dość mają przemocy jakiej doznają od mężczyzn, z którymi się wiążą, od społeczeństwa, które nimi pomiata i od rządzących, którzy coraz bardziej oddalają się od patrzenia na ich problemy. Wobec tego wymierzają sprawiedliwość po swojemu. Same. Cztery kobiety, każda inna, każda w jakiś sposób skrzywdzona, podnoszą głowy do góry i zaczynają walczyć o swoje prawa. Nie boją się nawet walki wręcz. Już – nie.

One chcą uciec od świata kobiet z międzywojennych szlagierów, których w spektaklu jest dużo. Od tego obłapiania po kątach, bicia, szturchania, by potem powiedzieć, że „to z miłości” i udawania, że „fajno jest”. I jest mało istotne, że tylko jednej z tytułowych cwaniar udało się zdobyć wyższe wykształcenie; one wszystkie noszą w sobie „tę dzielnię”, wiedzą, że o swoje prawa muszą walczyć same. I walczą trochę cwaniakując, bo sił mniej niż u osiłka na sterydach, więc muszą trochę oszukać, trochę pokombinować, działać z zaskoczenia, a jak nie można inaczej – podjąć walkę wręcz.



Spektakl niezwykle dynamiczny. Prosta scenografia pozwala na przemieszczanie się w czasie i przestrzeni, a wyświetlane wideo jest nawiązaniem do Strajku Kobiet i teraźniejszej walki kobiet o ich prawa. Współcześnie nie ma już cwaniakowania, kobiety idą po swoje na własnych zasadach, mają własne przywódczynie. Nie oglądają się na polityków. Mówią głośno i dobitnie do czego dążą i czego chcą, przyjmują własne strategie i usiłują tworzyć grupy wsparcia. Wprawdzie ze sceny nie pada współczesne hasło: „Nigdy nie będziesz szła sama”, ale cwaniary niejako działają w ten sposób, co daje im siłę do dalszej walki, jednoczy i jednocześnie wzmacnia. Nikt się z nami nie liczy… to trzeba wziąć sprawy we własne, kobiece ręce.

Poszłam na „Cwaniary” dla dawno nie oglądanej Elżbiety Kępińskiej i dla Anny Smołowik. Wyszłam oczarowana wszystkimi aktorkami. Elżbieta Kępińska nic nie straciła ze swojej wielkości; ten świetnie ustawiony głos, wyważony każdy gest, mimika, która mówi wszystko. Anna Smołowik, która zawsze potrafi małym gestem, lekkim przekrzywieniem głowy, spojrzeniem wywołać we mnie mocne emocje i tym razem nie zawiodła. I ta chrypka w głosie… Jednakże miłym i ogromnym zaskoczeniem były pozostałe tytułowe cwaniary, które co kolejne sceny zachwycały mnie coraz mocniej: Małgorzata Biela, Irena Melcer i Weronika Nockowska. Gang kobiecy mocą głosów, ekspresji i przekazywanych emocji potrafił pokazać, że choć skrzywdzone – to jednak nieobojętne. Aż chce się opisać sceny, w których każda z Pań błyszczała, jednak wówczas zepsułabym przyjemność kolejnych widzom, którzy wybiorą się na ten spektakl.

„Cwaniary” to spektakl (chyba można tak powiedzieć) feministyczny. Brawurowo zagrany i choć realizm jest tu mocno przejaskrawiony, a bohaterki kojarzą mi się z wojowniczkami z animowanych filmów, to w odbiorze zupełnie to nie przeszkadza. Wprawdzie jest to spektakl trochę inny od tych, do których Teatr Polonia nas przyzwyczaił, jednak jeśli da się człowiek ponieść konwencji, pozwoli się nieść opowieści to spodoba mu się ta inność.

Mnie się ten spektakl podobał.

Polecam.

MaGa


 "Cwaniary" według Sylwii Chutnik, reż. Agnieszka Glińska, Teatr Polonia w Warszawie,
Reżyseria: Agnieszka Glińska
Adaptacja: Marta Konarzewska, Agnieszka Glińska
Scenografia i kostiumy: Monika Nyckowska
Asystentka scenografki: Wiktoria Grzybowska
Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska
Kierownictwo muzyczne: Jan Emil Młynarski
Aranżacje: Warszawskie Combo Taneczne
Choreografia: Aneta Jankowska
Przygotowanie wokalne: Aldona Krasucka
Reżyseria światła i projekcje: Maciej Edelman
Producentka wykonawcza: Magdalena Kłosińska
Realizacja światła: Waldemar Zatorski
Realizacja dźwięku: Michał Tatara
Obsada:
Halina – Małgorzata Biela
Babcia – Elżbieta Kępińska
Celina – Irena Melcer
Bronka – Weronika Nockowska/ Marta Juras
Stefa – Anna Smołowik
Pan, Żul, Ksiądz, Dziennikarz, Kataryniarz, Psycholog Celebryta, Andrzej (mąż Stefy), GPS, Kossakowski, Komentator, Romek Tasak – Michał Meyer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz