czwartek, 27 lipca 2023

Riley Thorn i martwy sąsiad - Lucy Score, czyli nie chcę tego daru, ale...

Kolejna propozycja wakacyjnej, lekkiej lektury. Niby trup w tytule, ale to nie do końca kryminał, może bliżej temu do komedii kryminalnej z wątkiem romansowo-erotycznym. Żeby przybliżyć Wam mniej więcej z czym mamy do czynienia, wyobraźcie sobie połączenie serii o Stephanie Plum i Zaklinaczki duchów :) O ile oczywiście oba tytuły Wam coś mówią. Czyli tak - bohaterka jest trochę mało ogarnięta, życie jej dokopało, ale ewidentnie nie jest z tych ostatnich i gdy da jej się szansę, potrafi ją dobrze wykorzystać i tak - potrafi gadać z duchami. No dobra, nie bardzo to kontroluje, więc to raczej one dotąd zsyłały różne wizje albo głosy, wpędzając ją zwykle w kłopoty, ktoś jednak obiecał jej naukę jak to ujarzmić, a nawet tym darem kierować. 

Bycie medium nie musi polegać jedynie na kontaktowaniu się ze zmarłymi, ale czasem też na oglądaniu tego co dopiero ma się wydarzyć - to trochę jak ostrzeżenie, które ktoś przekazuje z tamtej strony, a jedynie ona je odbiera. Tylko do cholery: jak ma przekonać że widziała morderstwo sąsiada, skoro wciąż chodzi on po tym świecie żywy. A gdy już będzie martwy, to właśnie ona stanie się jedną z głównych podejrzanych, bo niby skąd mogła wiedzieć o tym co się stanie.


Riley Thorn ma więc kłopot. Sąsiad był okropny, no ale przecież nie życzyła mu śmierci na serio. W tej chwili interesują się więc nią: policja, media, w tym jej okropny były mąż, który puścił ją w trąbę, bo miał więcej kasy na prawników, no i całkiem przystojny prywatny detektyw, który postanowił jej pomóc, a przy okazji zarobić na znalezieniu mordercy. Oboje wpadli sobie w oko, ale on ewidentnie nie chce się wiązać na stałe, nie chce jej więc skrzywdzić, a ona nie może przecież być zbyt łatwa (choć bardzo by na to miała ochotę).
 

Wątek kryminalny niby cały czas obecny, no bo śledztwo trwa, ale naszą uwagę i tak bardziej pochłaniają jakieś przekomarzanki, scenki pomiędzy nimi, pełne napięcia, które wciąż nie może zostać rozładowane. Jest w tym trochę humoru, bo i wokół nich sporo postaci, które najłagodniej można by nazwać oryginałami. Trener duchowy o wyglądzie ochroniarza i sercu sześciolatka, sąsiedzi Riley, czyli cała ferajna emerytów wywołujących masę zamieszania wokół ich kamienicy, jej szalona rodzina... A no i były mąż, który wciąż gdzieś kręci się na horyzoncie. I duchy. Chociaż nie, one akurat bardzo zabawne nie są, choć ich wizje są średnio czytelne. Całość dość zakręcona, czyta się szybko i być może polubicie tą bohaterkę na tyle, by czekać na kolejne tomy cyklu (będą!).
Lekkie, z odrobiną humoru i pikanterii. Na wakacje jak znalazł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz