środa, 23 listopada 2022

Afera na tuzin rysiów - Aneta Jadowska, czyli lepiej z nią nie zadzieraj

I kolejne fantasy i odrobina rozrywki. Co prawda żałuję, że nie znałem wcześniej lepiej Nikity, czyli bohaterki kronik sąsiedzkich - poznałem wcześniej odrobinę Dorę Wilk, więc samo uniwersum już niby liznąłem, ale chyba nie na tyle, żeby łapać wszystko. Zwłaszcza, że sporo tu nawiązań do poprzednich przygód Nikity, więc być może sporo straciłem frajdy.
Powiedzmy kim ona jest. Niedawna członkini Zakonu Cieni, obecnie najemniczka działająca na własny rachunek, kobieta, która nosi w sobie... berserka, czyli nieustraszonego wojownika, który wpada w szał walki. Nie znaczy to oczywiście, że jest niepokonana, powiedzmy jednak, że jej możliwości raczej są niedoszacowane, co zwykle pozwala na to, żeby wciąć przeciwnika z zaskoczenia. Poznajemy ją gdy liże rany po ostatniej misji, ale dość szybko ładuje się w kolejne kłopoty i to takie, które ewidentnie przekraczają nawet jej możliwości.Oto bowiem po sąsiedzku, u rodzinki rysiów, znika najpierw mąż i ojciec, a potem również dwóch wujków, którzy wybrali się na jego poszukiwania. Gdzie zniknęli, jak ich odnaleźć? Nikita ma ewidentną słabość do sześciolatka, który przyszedł do niej z tą sprawą, bo któż inny zamiast kasy za podjęcie się takiej akcji poszukiwawczej zażądałby jedynie... sernika. 
Rozpoczyna się więc śledztwo, w trakcie którego miałem okazję poznać troszkę scenerię i uwarunkowania Warsa i Sawy, czyli różne magiczne okoliczności charakteryzujące dana lokację, w której przychodzi jej działać. W jednych miejscach nie działa żadna elektronika, w innych można spodziewać się za to wszystkiego najgorszego. Potwory, mutacje, demony, wiedźmy, czary, klątwy to tutaj normalka i czasem przynosi lepsze owoce niż karabin maszynowy czy jakiś cięższy kaliber. A Nikita działa najczęściej w oparciu o to drugie. Choć bywa i tak, że uznając swoje marne szanse, szuka innych sposobów na pokonanie przeciwnika. Wciąż zmagając się ze swoimi koszmarami, nie może przecież nawalić, bo zawiodłaby dziecko, które ją uwielbia i wierzy w jej moc...
Gdy już człowiek oswoi się z tą konwencją ma nawet sporo zabawy. Trochę humoru, sporo akcji... To jak oglądanie komiksowych opowieści Marvela czy DC Comics o superbohaterach, tyle że ona nie jest aż tak doskonała. Może to i lepiej? Mniej na szczęście tu wątków romansowych (w Dorze Wilk było więcej), bo one mnie zwykle nudzą, a rozterki głównej bohaterki raczej czyniły ją ciekawszą, bardziej tajemniczą, więc może nawet lepiej wyszło, że nie znałem aż tak dobrze wszystkich jej poprzednich przygód? Pewnie nadrobię kiedyś. A na razie z rzeczy lżejszych w planach raczej Mortka. I może powrót do Drogi Szamana.

2 komentarze:

  1. Serię z Dorą Wilk czytałam już niejeden raz, choć jakoś do tej pory nie wzięłam się za Nikitę. Z tego co widzę, trzeba będzie nadrobić te zaległości ;) Myślę, że będę się przy tej lekturze świetnie bawiła. Poza tym gorąco polecam Drogę Szamana! Nie przeczytałam tylko ostatniej części (choć podobno jest słabsza). Ale to też świetna seria ;) Jakoś lubię takie lekkie fantasy z dodatkiem humoru. To idealny sposób na spędzenie wolnego czasu. Mam nadzieję, że przeczytasz także inne książki z Nikitą i opublikujesz o nich recenzje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Szamana na razie pierwszy tom za mną. Pewnie jeszcze powrócę, podobnie jak i do Jadowskiej. Ale na razie Mortka - tu dopiero gęba się śmieje

      Usuń