Dziś króciutko, jutro jeszcze dwie notki i chyba potem kilka dni przerwy - kolejny wyjazd rodzinny. Będzie dużo zwiedzania, więc i fotki będą, może i notka powstanie krajoznawcza... Niby region już troszkę znamy, ale tam jest tyle do zobaczenia, że w głosowaniu wygrał ponownie. Kierunek Dolny Śląsk.
A dziś króciutko bo i film króciutki. Etiuda Filipa Bojarskiego to raptem 15 minut. I trochę nawiązuje - zgodnie z tytułem - do wakacji.
Ewa jest nauczycielką. Właśnie świętuje ze swoimi podopiecznymi ostatni dzień szkoły, śpiewają o tym, że już za chwilę wezmą plecak, gitarę... A ona? Wraca do domu, do męża, który leniwie poleguje na kanapie i raczej nie ma specjalnych perspektyw na jakąś piękną przygodę. No chyba żeby...
Choć troszkę tego klimatu wakacyjnego - trzeba wyciągnąć męża nad wodę, jadą więc rowerami, ale nawet tam przyjemne chwile ustępują szybko kolejnemu nabzdyczeniu, jakimś humorom i dąsom.
Życiowa rutyna uwiera, a przecież marzy się o wspaniałych przygodach, czymś ekscytującym... Co wtedy gdy coś takiego na horyzoncie się pojawi? Iść za tą pokusą czy nie i jak daleko...
Proste, ale przyjemne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz