Po Miedziance, dzięki której jakby na nowo odkryłem reportaże, Filip
Springer ma zawsze u mnie miejsce w serduchu i z ciekawością witam każdą
jego książkę, która wpada mi w ręce.
Z lekturą "Dwunaste: Nie myśl,
że uciekniesz" ostrzegam, że nie jest wcale łatwo. Konstrukcja książki,
podzielenie jej na kilka przeplatających się wątków/tematów, próby
łączenie ich sobie w głowie, niedopowiedzenia, czy też fragmentaryczność
niektórych historii, mogą męczyć i sprawiać, że być może ktoś się
szybko zniechęci. Może to jedna z takich książek, które potrzebują
wstrzelić się w odpowiedni czas u czytelnika, musi być gotowy na
wyruszenie w podróż. Wyprawę w poszukiwaniu odpowiedzi na jakieś swoje
wyobrażenia, przemyślenia, w gotowości by skonfrontować je z
rzeczywistością.
Niewielu autorów pewnie by zdecydowało się np.
napisać o poszukiwaniach kontaktu z człowiekiem, który ewidentnie nie
zamierza z nimi rozmawiać. Dla dziennikarza i reportażysty to przecież
porażka. A może jednak z próby pogoni za celem, odpowiedzi sobie na
pytanie skąd wynika ta niechęć kontaktu, również może coś wyniknąć
ciekawego co zarówno autor, jak i potem czytelnik będą mogli uchwycić.
Nie tylko to co chcemy o sobie powiedzieć jest przecież ważne... Czasem w
tych trudnych do uchwycenia chwilach kontaktu, nawet pewnych elementach
otoczenia, świata który ktoś sobie zbudował wokół, jest to coś, co
powie nam jeszcze więcej.
Będzie to oczywiste dość osobiste, raczej będzie przypominać
doświadczenie i wrażenie, a nie wiedzę, którą można sprzedać jako
pewnik, Springer jednak nigdy nie kreował się na tego kto ocenia i
wydaje sądy. Rozmawia z ludźmi, próbuje wyłapać to co w nich brzmi
ważnego, ale i całym sobą próbuje się zanurzyć w rytm podróży, miejsca,
otoczenia. Stąd pewnie zdjęcia (jest klimat!), ale i to ciekawe
zestawienie: motywu ucieczki na północ, surowych zasad społecznych,
które mogą wydawać się dla niektórych jednostek udręką, tej przedziwnej mieszanki nienawiści do tych odludzi, gdzie człowiek częściej
kontaktuje się z naturą niż z innymi ludźmi i tęsknoty, która rodzi się
gdy człowiek stąd wyjedzie. No i mosty, które w teorii mają przecież łączyć, ułatwiać, ale nie zawsze są postrzegane w tak pozytywny sposób. To nie tylko droga ucieczki, ale i niestety mniejsza niż dotąd możliwość izolowania się jeżeli to właśnie północ wybrałeś jako miejsce dla siebie...
Prawo Jante, które tu powraca
jako jeden z głównych wątków, niechętnie poruszane jest w rozmowach
przez Skandynawów, może zbyt wiele już artykułów napisano na ten temat w
tonie oceniającym i ich zdaniem zbyt krytycznym wobec nich. Nie wszyscy więc przychylnie witają ten temat w rozmowie z dziennikarzem i pisarzem z Polski. Jak więc znaleźć pomysł na to, by o nim napisać, by odnaleźć jego ślad - w książce, która wzbudziła wiele kontrowersji, w sposobie jej przyjęcia w miejscu, które opisano, a może gdzieś fizycznie na mapie?
Ten sposób
myślenia o innych i o sobie można jednak dostrzec w wielu miejscach, nawet jeżeli ktoś temu zaprzecza. Reportaż Springera to nie tylko obalenie pewnego mitu o doskonałości i szczęśliwym życiu społeczeństw skandynawskich, ale i możliwość przyjrzenia się temu jak w podobne ramy wtłaczamy siebie i innych na całym świecie. To pytanie o to co znaczy być innym, odmiennym, dusić się w miejscu, które cię ogranicza.
Dziwna książka, niełatwa w odbiorze, ale też zmuszająca do refleksji, a to akurat duży plus. I nie przeszkadza mi fakt, że nie wiadomo do końca co miało naprawdę miejsce, a co zostało "domyślane" przez autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz