wtorek, 24 sierpnia 2021

Rana – Wojciech Chmielarz, czyli zło przyczajone

Uczennica prywatnego gimnazjum warszawskiego ginie pod kołami pociągu. Pochodziła z biednego domu, była dobrą uczennicą. Cicha, spokojna, skryta. Niekiedy tylko rozmawiała z wycofanym, nieprzystosowanym społecznie kolegą z klasy - Gniewomirem, którego hobby stanowili seryjni przestępcy. Sekcja wykazała, że była w ciąży. Polonistka Elżbieta mimo własnych kłopotów rodzinnych, otrzymująca rysunki pornograficzne z nią w roli głównej od milczącego Gniewomira, sama próbuje dociec prawdy i nagle znika. Wprawdzie jej zwłoki przez chwilę widziała Klementyna, koleżanka matematyczka, jednak przerażona uciekła, a następnego dnia okazało się, że ciała nie ma, a dyrektorka twierdzi, że Elżbieta złożyła wymówienie. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy do mieszkania Klementyny przychodzi Gniewomir i nie chce wyjść…

Chmielarz co chwila odkrywa przed czytelnikami nowe puzzle. Jednak ta układanka nijak nie chce się ułożyć, bo każdy element co kolejna strona traci na barwie i kształcie. Nikt nie chce odkryć kart, wszyscy nakładają maski, chowają się za pozorami. Każdy ma coś do ukrycia. Jednocześnie każdy jest w jakiś sposób poraniony psychicznie.

Lubię Wojciecha Chmielarza. Lubię za jego umiejętność portretowania postaci i sytuacji społecznej w jakiej one funkcjonują. Odnoszę wrażenie, że nie zbrodnia jest dla niego najważniejsza, a to co do niej doprowadziło. Jest też mistrzem niejednoznacznych finałów. „Rana” jest chyba najbardziej dobitnym, choć mrocznym tego przykładem. Dzieje się w środowisku szkolnym, na które składa się kilka pokoleń: młodzi i starzy wiekiem nauczyciele, uczniowie, ich rodzice, a autorowi udaje się ich świetnie sportretować. Każde z nich dźwiga na sobie jakieś doświadczenia, jakąś traumę albo tajemnicę. Każdy z bohaterów walczy z własnymi demonami i stara się leczyć psychiczne rany. Mówi się, że czas je leczy… Chmielarz udowadnia, że niektóre z nich całe życie się jątrzą. „Rana” to książka o ranach jakie powstają w zaciszu domowego ogniska. O których wstydliwie się milczy, niekiedy przez całe życie. Jednak one są. Jedne się wyleczą, inne zabliźnią, a jeszcze inne będą się paprać i parzyć od środka. Do czego mogą doprowadzić? Ta książka odziera nas ze złudzeń, że dobro zwycięży.

To nie jest typowy kryminał. Jednak jest to według mnie najlepsza książka tego autora. To mroczne studium powstawania zła.

Książka wysłuchana w świetnej interpretacji Grzegorza Damięckiego.

Mocno polecam.

MaGa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz