Sympatyczna i lekka lektura wakacyjna - wziąłem ją na wyjazd, a potem podczytywałem wieczorami, śledząc też mapę Irlandii, bo sporo miejsca zajmują tu konkretne propozycje miejsc do odwiedzenia. Oto niewielka grupa rusza na wycieczkę, którą biuro podróży zaproponowało im jako wygraną w konkursie - niby Irlandia nie kusi tak bardzo jak w sezonie letnim ciepłe kraje, ale jak dają za darmo...
Jadą więc, choć od początku niewiele rzeczy idzie zgodnie z planem jaki przygotowano na początku. We znaki daje się pogoda, różne przeciwności, a nawet mentalność naszych rodaków, którzy jak się okazuje na zielonej wyspie zaczynają być kojarzeni z totalną destrukcją i brakiem zasad.
Do kraju słynącego z whisky i piwa, jako pilot jedzie chłopak, który ma problem alkoholowy, busik to totalny złom, a wśród uczestników nie brakuje takich, którzy dość głośno wyrażają swoje niezadowolenie z powodu różnicy pomiędzy realiami, a obietnicami. Cóż zrobić - gdy nie pada i jest ciepło, to Irlandczycy ogłaszają chyba święto narodowe. Zwiedzać jest zatem co, tylko czasem deszcz, wiatr, mgła i inne sytuacje wyjątkowe, które akurat u tej grupy się skumulowały, potrafią wszystko zepsuć. Dodajmy do tego jeszcze trupa, ba kilka trupów i robi się arcyciekawie.
Wypadki czy jednak ktoś robi to specjalnie? Niby to nie kryminał, a raczej komedia, z ciekawością czyta się końcówkę, która pokazuje nam całą wyprawę i jej uczestników od innej strony. A dla mnie spora frajda, bo część miejsc widziałem na własne oczy dzięki przyjaciołom, którzy od kilkunastu lat właśnie w Irlandii osiedli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz