Najnowsza premiera w Teatrze 6 Piętro to sztuka dość dobrze w Polsce już znana, w końcu występował w niej z powodzeniem na scenach warszawskich m.in. Piotr Fronczewski. Od ponad 40 lat sztuka autorstwa Willy Russella bawi, ale i skłania do zadumy. Jedynie dwójka aktorów na scenie, a emocji cała masa. Zmieniająca się relacja między postaciami, przemiana jaka stopniowo następuje w nich jest nie tylko ciekawa, ale wręcz fascynująca. Jest tu i pewnego rodzaju chemia pomiędzy nimi, namiętność, choć przecież nigdy nie przekraczają żadnych granic, ale przede wszystkim jest czerpanie z tych spotkań jakiejś dziwnej energii i radości życia. Dla fryzjerki Susan, która każe mówić do siebie Rita (Maria Dębska), indywidualne konsultacje u profesora literatury wynikają z pragnienie jakiejś zmiany, dążenia do świata, który wydaje się poza jej zasięgiem, ona chce być jak ci studenci, którzy inteligentnie potrafią odnaleźć się w prawie każdym temacie, nigdy nie czują kompleksów, są pewni siebie, przekonani o tym że świat stoi przed nimi otworem. Dla Franka (Mirosław Baka) początkowo to kolejna studentka, która będzie zawracać mu głowę, przez lata nauczył się już ze spokojem przyjmować to jak tryby uczelnianej edukacji wtłaczają do głów formułki i gotowe tezy, które potem młodzi z przekonaniem powtarzają jako własne. Stał się cyniczny, zgorzkniały, coraz częściej zagląda do butelki, stracił radość nie tylko z nauczania, ale i z samej literatury. I oto zwykła dziewczyna, nagle przywraca mu frajdę z pracy, z rozmów o poezji i powieściach. Jej szczerość, może czasem naiwność, ale i pragnienie, tego by chłonąć wszystko z ciekawością i zachwytem, są tak świeże, że i jemu zaczyna się chcieć. Po pierwszych spięciach, iskrzeniu, oboje z utęsknieniem wyglądają każdego kolejnego spotkania.
Czy literatura może zmienić czyjś los? Dla ludzi, z którymi dotąd stykała się Susan/Rita, to jakaś bzdura, niepotrzebne dyrdymały, którymi jedynie ktoś kto nie zna zwyczajnego, prostego życia. Ona jednak czuje w sobie pragnienie zmiany, męczy się w tym co dotąd i właśnie taką drogę uznała za najlepszą, by coś zmienić. Uczy się wyrażania myśli i uczuć w zupełnie inny, nowy sposób, z każdym tygodniem czuje się trochę pewniejsza, zmierzając do celu jaki sobie wyznaczyła, czyli egzaminów. Franka pomaga jej jak umie, jednocześnie jednak z każdym spotkaniem coraz bardziej dostrzega coś co go zasmuca - zmiana jaka w niej następuje, która tak ją cieszy, jego przeraża, bo boi się, że stanie się kolejną z młodych osób, które nie myślą już samodzielnie, ale powtarzają z góry ustalone formułki. Wykładowcy przecież z góry wiedzą co ma ich zachwycić, co mają odrzucić, co ma wynikać z ich ocen, analiz i uzasadnień. Oceniają, a do oczekiwań trzeba się dostosować.
Oboje mają swoje problemy i przez moment wydawało się, że wzajemnie mogą sobie dać wsparcie, by je rozwiązywać. Czy to jednak dałoby się utrzymać przez dłuższy czas, nawet abstrahując od różnicy wieku? Relacja mistrz-uczennica w pewnym momencie traci na znaczeniu, trzeba pozwolić jej iść dalej, samemu jednak tak trudno się z tym pogodzić...
Spektakl w reżyserii Eugeniusza Korina naprawdę może się podobać - bawi, bo nie brakuje tu błyskotliwych scenek i dialogów, ale i skłania do refleksji. To nie jest banalny romans, a głębsza relacja, której sporo jest nadziei, jak również goryczy, czy rozczarowań.
Duże brawa! Maria Dębska i Mirosław Baka grają wybornie! Warto ich zobaczyć w tych rolach.
Autor tekstu: Willy Russell
Inscenizacja i reżyseria: Eugeniusz Korin
Scenografia: Justyna Elminowska
Opracowanie muzyczne: (na podstawie utworu Recomposed by Max Richter - Vivaldi The Four Seasons) Eugeniusz Korin
Tłumaczenie: Małgorzata Semil
Opracowanie tekstu: Eugeniusz Korin
Obsada:
Rita - Maria Dębska
Frank - Mirosław Baka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz