czwartek, 6 kwietnia 2023

Wybrany, czyli o poszukiwaniu nadziei słów kilka na Triduum

Jak co roku, Notatnik na czas Triduum Paschalnego zawiesza publikację nowych notek, dziś więc, u początku najważniejszych świąt dla chrześcijan, pierwszego dnia świętowania naszych starszych braci w wierze, pragnę złożyć Wam życzenia i zostawić Was z czymś ku refleksji (czyli jak zwykle notka z czymś religijnym lub duchowym). Nie ma to jak trzymać się dobrej tradycji, nawet jeżeli trwa ona tak króciutko jak na Notatniku (to raptem 13 rok).
Czego Wam życzyć. Nawiązując zarówno do Wielkiej Nocy, jak i do Pesach, niech słowami przewodnimi nie tylko na te dni będą: życie i przejście

Pielęgnujmy w sobie radość, umiłowanie do tego co dobre, piękne, mądre, a unikajmy niepokoju, goryczy, zwątpienia, porównywania się z innymi i złości.
Miejmy w sobie nadzieję, która pozwoli nam nieustannie wstawać, mimo tego, że chwilami gubimy już siły, sens i mamy dość. Przejście oznacza szansę, zmianę, ale przede wszystkim otwartość na to co jeszcze przed nami, zaufanie i właśnie nadzieję. Cud nowego życia, radość i szczęście czasem można odkryć zupełnie nieoczekiwanie, w prostych rzeczach, znakach, w drugim człowieku, w naturze, choć wcześniej oczekiwaliśmy nie wiadomo czego, jakiejś rewolucji, wygranej w totka, nowej miłości, pracy, domu, czy jeszcze czegoś innego. 

Życzę więc sobie i Wam, otwarcia na tą zmianę. 

Zachwytu,
wrażliwości,
umiejętności radowania się nawet z prostych rzeczy, zachowania pokoju w sercu mimo cierpienia, osamotnienia czy zmęczenia, pielęgnowania więzi.
Pokój i dobro drodzy przyjaciele Notatnika niech będą w Waszym życiu.

A teraz serial, o którym być może już słyszałeś.
Kurcze, obejrzało go ileś milionów ludzi, ogłoszono go fenomenem, bo przecież powstał za kasę zebraną oddolnie. "The Chosen" ewidentnie idzie trochę pod prąd światu, który raczej niechętnie patrzy na wszystko co związane z religią, najchętniej to obśmiewa, pokazuje krytycznie lub "demaskatorsko", co ma być podobno nie tylko wyrazem odwagi twórczej, ale i ma służyć niszczeniu temu co uznaje się dziś za ostoję konserwatyzmu, fundamentalizmu, patriarchatu i wszystkiego co może być odbierane jako wskazywanie norm. Granice, zasady, zakazy, hamulce, ograniczenia wolności mają zniknąć mówi świat. I oto pojawia się serial o życiu Jezusa i jego uczniów, który przemawia do ludzi bez drętwej mowy trawy, nadętych ogólników, dogmatów, ale poprzez historię konkretnych ludzi.
Podkreślmy, bliskich nam, czyli ludzi z problemami, słabych, pogubionych, popełniających błędy. Czasem te sceny nie są zgodne z tym co znamy w Ewangelii, ale wciąż można wyczuć w tym ducha, który w Starym i Nowym Testamencie jest zawarty. To opowieść o narodzie wybranym, który stara się być wierny przymierzu jakie Bóg zawarł z ich ludem, ale przecież rzeczywistość wokół nich skrzeczy - Rzymianie traktują ich jak bydło, trzeba harować na podatki i radości z życia niewiele. Jak tu i za co dziękować? Może lepiej na religię machnąć ręką i po prostu żyć według własnych zasad? Może rodzina i znajomi z czasem to zaakceptują? I oto na swojej drodze każdy z tych ludzi spotyka kogoś kto ich nie potępia, nie poucza, ale słucha, rozumie, tak jakby znał całe życie i wszystkie ich problemy. Pewnie sami nie rozumieją dlaczego, ale czują w nim coś wyjątkowego, a kolejne znaki jakie widzą, jedynie potwierdzają ich przekonanie - oto Mesjasz. Oto ktoś wyjątkowy. Czy wiedzą czego od nich oczekuje? Czy rozumieją wszystkie jego nauki? Czy wystarczy zapał i fascynacja, gdy przyjdzie chwila ciemności?
Mimo tego, że chwilami może drażnić ile w tych postaciach jest cech i manieryzmów bliższych nam współczesnym niż realiów Palestyny sprzed dwóch tysięcy lat, to trzeba przyznać, jest w "The Chosen" coś wyjątkowego. I nawet brak monumentalnych scen nie przeszkadza, bo dotyka się czegoś istotnego z punktu widzenia zarówno bohaterów, których zna się z tylu innych wersji narracyjnych (apostołowie, Maria, czyli Matka Jezusa, Magdalena, Nikodem i in.), ale i dzisiejszego widza - doświadczenia osobistego spotkania, przeżycia, które zmienia życie. Pal licho więc angielskie dialogi, pytania o wierność detalom (nie ma) w scenografii, fryzurach czy kostiumach, to przecież nie jest kino historyczne, czy rekonstrukcja, a raczej dzieło, które ma nieść jakieś przesłanie, film stworzony przez wierzących. Czy tylko dla wierzących? Cóż - oceńcie sami. Jak dla mnie mało pomnikowe, więc jeżeli tylko nie macie alergii na tematy religijne, spróbujcie.
Dostępne online za darmo np. tu. Kto nie zna angielskiego są polskie napisy.

2 komentarze:

  1. Jeszcze nie obejrzałam, a już odniosę się Robercie do początku Twojej wypowiedzi. Tak, doprawdy - bądźmy tam gdzie radość, optymizm i pozytywnie nakręceni ludzie. Tacy, którzy ciągną nas w górę, a nie w dół. Pielęgnujmy dobro, otaczajmy się nim. Urośnie to co podlewamy...nawet fotka pasuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie - urośnie i będzie cieszyć oczy i serca kolejnych osób. Dobro się mnoży, więc dokładajmy do niego ile się da, a potem cieszmy się gdy do nas powraca

      Usuń