niedziela, 16 października 2022

Baśniowa opowieść - Stephen King, czyli by pomagać innym trzeba mieć wielkie serce

Jak ja dawno nie sięgałem po Kinga i to takiego z odrobiną fantastyki (mniej tu grozy). Po kryminałach można by mieć nawet obawę czy wróci jeszcze do takich bardziej klasycznych historii, ale oto jest! Długa, rozbudowana, pełna fantazji baśń. Nawet morał się znajdzie. I choć można być zaskoczonym jak udaje się przechodzić płynnie od rzeczy, które są raczej rodem z bajek dla dzieci, do scen raczej z koszmarów dorosłych, King robi to jak zwykle od niechcenia i człowiek i tak nie odrzuca książki w kąt.
Po pierwszych rozdziałach zastanawiałem się: kiedy to się rozkręci, ale cholera, nawet ta historia o chłopcu, który w zamian za to żeby ojciec przestał pić, obiecał w modlitwie Bogu jakiś wyjątkowy czyn, wciąga i zaciekawia. Niby mało się tam dzieje, ale czujemy, że to przydługi wstęp do jakiejś dalszej części. Charlie przypadkiem znajduje się przy posesji sąsiada, gdy ten potrzebuje pomocy z powodu złamanej paskudnie nogi. Dotąd pan Bowditch raczej stronił od towarzystwa i zniechęcał do bliższej znajomości, ale teraz chłopak przełamuje tą barierę, bo ujrzał w tym szansę wypełnienia swojego "zobowiązania" wobec siły wyższej. Ten dobry uczynek okazuje się jednak obciążony dość dużym ryzykiem, a potem popycha chłopaka do jeszcze bardziej niebezpiecznych kroków. 

Choć trudno mu uwierzyć w przekazane przez Bowditcha historie, ma okazję to sprawdzić, wyruszając w przygodę, która go odmieni. Wraz ze starym psem swojego sąsiada, przez szopę na jego podwórku przechodzi do równoległego świata, gdzie jak się okazuje czeka go zadanie, jakiemu nawet wielu dorosłych by nie sprostało. Czekają nas opisy i akcja, która miesza w sobie elementy klasycznych baśni i opowieści grozy. Tu zwierzęta potrafią się komunikować, przedmioty z naszego świata są raczej przejawem nowoczesności, a zło ma dość realną twarz. To trochę tak jakby połączyć Alicję w Krainie Czarów, Czarownika z krainy Oz i opowiadania Lovecrafta. Młody bohater, jego wrażliwość i niewinność, ale i sporo przekleństw, bo przecież nie jest już dzieckiem, a to co go spotyka bynajmniej nie jest lukrowaną bajką. I niby jest happy end (choć specyficzny), to wcześniej czekają nas krew, pot i łzy. Niektórzy pewnie nawet się wzruszą, bo King ładnie pisze o poświęceniu, przyjaźni, o tęsknocie i lęku. 
Jak dla mnie trochę zbyt dziecinne, ale może to subiektywne wrażenie - gdy pojawiają się elementy i bohaterowie z bajek, jakoś spada dla mnie napięcie i ciekawość, trzeba dużo żeby ponownie je odzyskać. Najbardziej podobał mi się więc długo początek, gdy wszystko było owiane tajemnicą, potem to każda kolejna lokacja, przygoda, oblicze zła, sprawiały że niestety już o tą atmosferę było trudniej. To nie znaczy, że to zła powieść, może po prostu jednak wolę rzeczy bardziej realistyczne, mniej baśniowe, ale komuś innemu może ta stylizacja bardzo odpowiadać. Ja wysłuchałem to w wersji audio i chwilami już nie chciało mi się zatrzymywać przy detalach tej historii - jest ich niemało, autor starał się wyjaśnić różne zawiłości swoich pomysłów, ale ja już skupiałem się jedynie na głównej linii fabuły i nie przejmowałem się tymi szczególikami. Mimo pewnych uwag - uważam, że rzecz całkiem ciekawa, choć ciut zbyt rozbudowana i jak dla mnie zbyt blisko poetyki bajkowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz