środa, 10 sierpnia 2022

Transsyberyjska. Drogą żelazną przez Rosję i dalej - Piotr Milewski, czyli historia ciekawsza niż współczesność

Jednocześnie czytałem swoje starsze wydanie i słuchałem gdy mogłem audiobooka z wydaniem nowszym, rozszerzonym żeby było szybciej :) I szczerze? Spodziewałem się więcej. Niby jest poprawnie - trochę subiektywnych obserwacji, spotkań ze zwyczajnymi ludźmi, jakieś migawki z podróży, sporo historii na temat trasy kolejowej, która należy do chyba najbardziej fascynujących i wymagających. W końcu to blisko 10000 km i podróż przez tereny dość surowe. Do dziś gdy czyta się o budowie i myśli o warunkach w jakich ona była realizowana, o kosztach, trochę się człowiek dziwi. Szkoda, że marzenie które pewnie wielu z nas nosi, by wyruszyć kiedyś na tą trasę, na razie odsuwa się w czasie - nie ma co wspierać mocarstwa dodatkowymi środkami, które przeznaczy na swoją agresję. Rosja się zmieniała, ale jak widać cały czas nosi w sobie jakiś pierwiastek wojny i w jednym z fragmentów tej powieści mocno to widać - chyba niewiele innych państw zaangażowanych jest przez ostatnie kilkaset lat w tyle wojen i konfliktów zbrojnych, zwykle jako agresor.

Piotr Milewski opisuje nie tylko historię samej drogi żelaznej, ale i tą wielką historię kraju i mniejszą miast i miasteczek, przemiany, które nimi wstrząsały. Samej podróży niestety jakby mało, więcej jest obrazków ze stacji, z noclegów w miastach. A podróż? Może prowadnice z ich dyrektywnością wobec pasażerów i rozmowy ze współpasażerami, podlane alkoholem... A chciałoby się więcej.


Mamy więc ludzi handlujących na peronach, przaśne warunki, komentarze na temat tego jak zmienia się kraj (tylko pamiętajmy, że książka powstała ponad dekadę temu), pomniki Lenina i przywracane pomniki cara. Mamy Sankt Petersburg, Moskwę Jekaterynburg, Nowosybirsk, Irkuck czy Władywostok bo w tych miejscach autor się przesiadał. I okazję do tego by spróbować zrozumieć czy istnieje coś takiego jak dusza Rosjanina, czy też ten konglomerat narodów, plemion, grup, trzymany jest jedynie siłą przyzwyczajenia. Niestety lektura wydaje się mało żywa, wciągająca, choć więc nie brakuje w niej kolorów czy zapachów, to niewiele z niej potem zostaje fragmentów w pamięci. Ekscytujących prawie wcale, tych ciekawych może ciut więcej, choć i one nie wiem czy nie umkną za czas jakiś. Specjalne wagony kaplice, przewożenie pociągów statkami po Bajkale i kilka podobnych detali to trochę mało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz