I po raz kolejny w ostatnich miesiącach wracam do Ukrainy. Tym razem dzięki Art Rage, które wydało w bardzo oryginalnej formie niewielki w objętości, ale ciekawy debiut literacki młodej hiszpańskiej pisarki ukraińskiego pochodzenia. Zerknijcie sami ( https://wydawnictwo.artrage.pl/products/przemieszczenie) niewielki format i kształt, projekt okładki, sprawiają, że książka wygląda jak paszport. I to o tyle istotne, że właśnie emigracji historia dotyczy. Podobnie jak Polska, Ukraina też przeżywa odpływ ludzi młodych i w pełni sił, ludzi którzy być może zapuszczą korzenie za granicą, bo nie bardzo widzą dla siebie perspektywy w ojczyźnie. Decyzje takie nigdy nie są proste - zwykle początki wcale nie są łatwe, a praca na jaką mogą liczyć jest raczej poniżej ich kwalifikacji. Lekarze, nauczyciele, urzędnicy pracują więc na budowach, sprzątają domy, rozkładają towar w sklepach. I to wszystko w tej książce jest.
Trudno powiedzieć jaka jej część jest oparta na własnych doświadczeniach, a jaka jest fabularyzowana, obiera się to dość emocjonalnie. Bohaterka wyjechała z kraju jako mała dziewczynka, niewiele rozumiejąc z decyzji rodziców. Widziała jednak łzy matki i to, że wcale nie była ona szczęśliwa z wyjazdu. Widziała też jak niełatwe były starania jej rodziców, żeby spiąć koniec z końcem w nowym kraju. Twierdzili, że robili to wszystko dla niej, dla jej przyszłości, więc i ona starała się jak potrafiła, żeby udowodnić im, że ich wyrzeczenie nie poszły na marne. Mimo obywatelstwa jakie dostała, zmuszona przy okazji do rezygnacji z poprzedniego, nigdy jakoś nie potrafiła się odnaleźć do końca np. w związku, wciąż coś ją uwierało, czuła że nie jest rozumiana. To książka właśnie o tym dziwnym stanie, który nawet trudno nazwać, smutku i melancholii, który czasem potrafi zagłuszyć nawet dobre chwile. Czy to znaczy, że jest wariatką, że nie jest normalna? Oczywiście, że nie. Jest jednak inna. Podejmuje więc próbę powrotu do miejsc dzieciństwa, do domu rodzinnego, żeby odnaleźć siebie i odpowiedzi na pytania jakie ją dręczą. Czy to pomoże?
Proste, a jakże poruszające. Nowy początek, który tak naprawdę nigdy nie oznacza zupełnego końca i koniec, który jak się okazuje nie zawsze daje szczęśliwy początek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz