
Po ogłoszeniu nominacji do Oscarów nie ma co dłużej zwlekać i czas nadganiać zaległości w pisaniu o filmach. "Roma" była pewniakiem już od dawna, więc nawet nie ma dużego zaskoczenia, że potraktowano ten film wyjątkowo i walczy w bardziej prestiżowej nagrodzie za film anglojęzyczny, a nie razem z "Zimną wojną". I nie zdziwi też nagroda, bo w tegorocznym zestawie dominuje kino rozrywkowe, które raczej nie jest niczym wyjątkowym. A "Roma" na pewno wygrywa z nimi właśnie swoim urokiem, wyjątkowością. Co prawda w mojej opinii produkcja Pawlikowskiego jest jeszcze lepsza, widać jednak dla Amerykanów Meksyk jest bliższy nie tylko geograficznie, ale i w sercach.
Siłą obu są zdjęcia, nie tylko sam pomysł, by opowiadać w czarno-białej tonacji, ale i drobiazgowość, by odtworzyć wygląd i klimat tamtych czasów. To kino spokojne, raczej do smakowania, niż do zaskakiwania widza jakąś intrygą. Duże brawa dla Netflixa za to, że zainwestował w coś artystycznego, a nie jedynie w komercję.

I tu prywatny dramat Cleo, bo chłopak nie ma zamiaru brać odpowiedzialności za ciążę, splata się też z dramatem Sofii, czyli pani domu. Jako żona lekarza żyła dotąd dość wygodnie, ale gdy ją zostawia, trudno wszystko ogarnąć i poukładać sobie to od nowa. Obie stoją przed takim wyzwaniem.
W tym filmie jest zarówno rozmach (tło, niełatwe czasy w Mesyku), jak i ogromna intymność i chyba właśnie to połączenie stanowi o jego sile oddziaływania, o wrażeniu jakie na nas robi. "Roma" to powrót do szczęśliwego dzieciństwa i pokazanie, że czasem ono było takie, mimo tego, że dorośli wokół przeżywali tragedie, katastrofy i trudne chwile. Dzieci zawsze otacza się troską i serdecznością, starając się im wynagrodzić jakąś gorycz. I może nawet lepiej one zapamiętają ten czas, gdy było trudniej, bo paradoksalnie wszyscy są wtedy bliżej siebie.

Napisałem, że to historia dwóch kobiet. To również hołd dla wszystkich kobiet, które potrafią ofiarować serce dzieciom, nawet jeżeli ich serce nieustannie jest ranione. Z małych drobiazgów, z trudu codzienności, z pięknych chwil buduje się więź i prawdziwe wspomnienia.
Przepiękny film!!! Zachwyciłam się nim od pierwszego kadru. Jakim trzeba być artystą, aby w tak subtelny, wyciszony sposób pokazać zwykłe, codzienne życie. Życie pełne małych i dużych dramatów.
OdpowiedzUsuńNie umiem stwierdzić, który film jest lepszy 'Roma", czy "Zimna wojna". Nie umiem.
Pozdrawiam słonecznie i ciepło:)))
ja zdecydowanie stawiam na Zimną wojnę. ale Roma też piękna.
Usuńpozdrawiam równie ciepło :)
Ja jak zwykle obejrzę te filmy po roku od Oscarów pewnie...
OdpowiedzUsuńzwykle staram się obejrzeć wszystkie przed, korzystają też na tym moi znajomi
Usuń