poniedziałek, 14 stycznia 2019

Kilka dziewczyn, czyli on i one


W tym tygodniu dwa teatry, w zapasie mam do opisania jeszcze jedne, ale na razie łapcie tekst od M.

On i „KILKA DZIEWCZYN” w Teatrze Narodowym



On. Mężczyzna. Pisarz i wykładowca. Napisał książkę: „Rachunek pożądania”. O kobietach, których pożądał. Teraz po latach wraca do nich, by przeprosić za to jak z nimi postąpił lata temu.

One. Kobiety. W sumie cztery, a każda inna. Spotkane przez Mężczyznę w różnych okresach czasu. Każda przez niego zraniona, każda ciekawa co ma im do powiedzenia teraz. Jak usprawiedliwi swoje postępowanie, swoje ucieczki od związku i zobowiązań, zdeptane uczucia, poranioną duszę.

On. Za uśmiechami, rzekomo dobrymi słowami, przedziera się co chwila jakieś kłamstwo, jakaś niechęć do mówienia o swoich przemyśleniach. Biegną nijakie w wyrazie przeprosiny, które nie końca nimi są. Przyciśnięty prostymi pytaniami zaczyna się miotać w pseudo bełkocie, kłamstwa wypływają na wierzch, mimika zaczyna obnażać podłość.

One. Młodzieńcza miłość zostawiona bez słowa dla innej. Kobieta o wolnej artystycznej duszy, wiecznie na haju, dobra tylko do nowych doznań. Żona mentora, uwiedziona w celach komercyjnych, oraz jedna z bliźniaczek, bo może fajnie ich nie rozpoznać … Każda z nich, z perspektywy lat jest jak kolejne doświadczenie erotyczne, wykorzystane i pod byle pretekstem odstawione na boczny tor.

On. Jeden z tych mężczyzn, który egzystuje dla siebie samego. Egoista i narcyz. Wykorzystuje innych dla własnych potrzeb, a gdy może podejrzewać, że w jakiś sposób są w stanie mu zagrozić usiłuje bronić swojego wizerunku kłamstwami, wcielając się a to w czarusia a to w ambitnego pisarza. Z czasem jego prostacki plan zostanie odkryty, ale to nie zmieni jego postępowania. Nic nie zmieni jego sposobu postrzegania świata. Dalej w swoim życiu będzie kierował się nieszczerymi intencjami dla osiągnięcia własnych celów. I najlepiej jeśli schodami do kolejnych sukcesów, będą kobiety – delikatne, zdruzgotane, złamane, ale mimo wszystko ciche, cierpiące w samotności.


One. W spotkaniu po latach biorą udział już dojrzalsze kobiety, jednak tylko jedna z nich będzie potrafiła sprostać i ujarzmić jego ego. Trzy kobiety, które spotkał na swojej drodze jako młode dziewczyny, dalej noszą rany w sobie, choć już nie są tak bezbronne jak przed laty. Potrafią wykrzyczeć swój żal, obnażyć jego kłamstwa, ale i tak wyjdą ze spotkania z nim poranione po raz kolejny. Jedynie ta, która została wykorzystana już jako kobieta dojrzała będzie umiała teraz obnażyć jego duszę, zbrukać jego samego, zagrać w jego grę swoimi kartami.

On. Grzegorz Małecki. Mistrz. Arcytrudne zadanie do zagrania. W mini scenkach musi zagrać w krótkim czasie wszystko. Nie może przerysować postaci w żadną stronę, ani kiedy usilnie przeprasza ani kiedy kłamie. Pozostają mikro grymasy twarzy, drobny gest dłonią, drobne tiki, zmrużenie lub podniesienie oczu. Jest w tym znakomity!

One. Każda inna, każda inaczej odbiera po latach Mężczyznę. Sam – Anna Grycewicz, delikatna, wzruszająca, kobieciątko, które zostało zranione, nie do końca pogodzona z tym jak została potraktowana. Tyler -Justyna Kowalska, seksowna i wyzwolona, ale po latach powie, że ją bolało to i owo w jej traktowaniu, a chęć kontynuacji tego związku będzie jej się kojarzyło z uwodzeniem na granicy dobrego smaku. Bobbi – Patrycja Soliman, spokojna, wierna, która nie jest w stanie zrozumieć dlaczego ją porzucono … wymieniono ją na młodszy model? Przecież ona była młoda … I Lindsay – Beata Ścibakówna – jako jedyna po latach stanie naprzeciw Mężczyzny i będzie umiała stawić mu czoła. Teraz on będzie grał jak mu ona zagra.                                                                         
Wszystkie świetne w swoich rolach, przekonywujące.

Spektakl w minimalistycznej scenografii Agnieszki Zawadowskiej za to bogaty w emocje dzięki prostej, przejrzystej reżyserii Bożeny Suchockiej.

Autor Neil LaBute.

Ogromne brawa dla Teatru Narodowego za ten spektakl.

Polecam.

MaGa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz