sobota, 26 stycznia 2019

Bajadera, czyli Rosjanie tańczą muzykę jak nikt inny

Razem z M. zbieramy się do napisania kolejnej notki dialogowanej z teatru (i odkrycia nowego miejsca na mapie miasta), ale póki co jeszcze jej tekst z oglądania Teatru Bolshoi.

Niemcy i Francuzi są stworzeni do komponowania muzyki; Włosi, by ją śpiewać; Polacy, by ją zagrać; Rosjanie, by ją zatańczyć; Anglicy, by jej słuchać; Amerykanie zaś, by za nią zapłacić./  
Enrico Caruso
I coś w tym jest.
W ramach akcji nazywowkinach.pl miałam możliwość obejrzenia kolejnego spektaklu baletowego „Bajadera” w wykonaniu najlepszego na świecie baletu klasycznego tj. baletu Teatru Balszoj z Moskwy. I po raz kolejny wyszłam zachwycona.
„Bajadera” to balet, który onegdaj konkurował z samym „Jeziorem łabędzim” i długo zajmował czołowe miejsce. Z czasem dopiero muzyka Czajkowskiego strąciła „Bajaderę” z piedestału. No cóż, są gusta i gusta – osobiście „Jezioro łabędzie” bardziej mi się podoba zarówno pod względem choreograficznym jak i ze względu na muzykę. Muzyka Czajkowskiego jest bardziej dynamiczna, Minkus pisze delikatniej, bardziej romantycznie. Zgrzeszyłabym jednak, gdybym powiedziała, że „Bajadera” mi się nie podobała. „Bajadera” jest pięknym baletem i chyba jedynym (jak do tej pory, z tych które obejrzałam), gdzie bardziej eksponuje się baleriny – przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Już nie jedna para tancerzy wysuwa się na plan pierwszy, ale dwie panie: bajadera – świątynna tancerka - Nikija (Olga Smirnowa) oraz jej rywalka, córka radży – Gamzatti (Olga Marczenkowa). Ich ukochany – Solor (Artiom Bieliakow) jest jakby lekko za nimi.
Tak, zgadzam się z Caruso – Rosjanie potrafią pięknie zatańczyć. Kiedy tytułowa bajadera zaczyna tańczyć w I akcie ma się wrażenie, że jej ramie ma 3 m długości. Jej ręka wije się w niezauważalnych skrętach, dłoń wygina w sposób niedościgły dla zwykłego śmiertelnika. A jej taniec odbywa się jakby ponad ziemią. Kiedy tańczy z Solorem wydaje się, że nic nie waży, unosi się w powietrzu z taką gracją jakby była motylem a nie kobietą. Urokliwe to bardzo.
Olga Smirnowa potrafi nas porwać. Jest w niej zarówno delikatność jak i stanowczość. Potrafi przedstawić całą gamę uczuć gestem, ruchem, mimiką. Równie dobra jest Olga Marczenkowa – ona z kolei pięknie pokazała zazdrość, niepewność, okrucieństwo. Na tle pań trochę blado wypadł Artiom Bieliakow, ale i taką miał do zagrania rolę. Przystojny młody człowiek, który wybiera przywileje odrzucając miłość, a gdy przychodzi refleksja – jest już za późno. Ale to dzięki jego wizjom mamy możliwość obejrzenia „Tańca cieni” – powiedziałabym sztandarowego tańca zbiorowego tego spektaklu. I muszę powiedzieć, że robi to wrażenie. 24 tancerki spowite w tiule zstępują z nieba… no nie powiem wszystkiego bo zdradzę za wiele.
„Bajadera” to również inne tańce w orientalnej scenografii. Osobiście bardzo podobał mi się taniec fakirów w akcie I – taki dynamiczny oraz taniec z dzbanem – dla odmiany delikatny i radosny. Jednak pięknych tańców jest tu więcej i zapewne każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Lubię balet. W tym zapędzonym świecie lubię usiąść w kinie Praha w fotelu, zatopić się w świat bajkowych historii, popatrzeć na grację ruchów tancerzy, docenić kunszt ich tańca, pomyśleć ile potrzeba pracy i wyrzeczeń aby do perfekcji opanować każdy ruch choreografii. Raz się zadumam nad ich ciężką pracą, której efekty podziwiam, a raz pomyślę – dobrze, że tak nie muszę 😊. Ale zasłuchana w muzykę, z oczami widzącymi piękno – uspakajam się. Czego każdemu życzę.
MaGa


Bajadera
muzyka: Ludwig Minkus
choreografia: Marius Petipa / Jurij Grigorowicz
 
Obsada: Olga Smirnowa, Artiom Bieliakow, Olga Marczenkowa, Aleksander Fadejeczew, Anton Saviczew, soliści, koryfeje i zespół baletowy oraz orkiestra Teatru Bolszoj.
A ja od siebie po raz kolejny dodam - sprawdzajcie stronę nazywowkinach.pl, bo transmisje spektakli z całego świata (nie tylko balet) są emitowane zarówno w dużych miastach, jak w mniejszych domach kultury. Warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz