
poniedziałek, 31 października 2011
Rącze konie - Cormac Mc Carthy czyli zauroczony

Funky Koval - Bez oddechu czyli wspominki sprzed lat i po raz pierwszy o komiksie

Trafił w moje ręce pierwszy album z serii o Funkym Kovalu. Ach ile emocji i frajdy sprawiały te drukowane w odcinkach w Fantastyce komiksy. Gdy takich obrazkowych historii było na naszym rynku tyle co kot napłakał (a jeżeli już to dziecinne np. świetne Kajko i Kokosz) oto pojawiała się historia, która do dzić może wciągać i się podobać...
niedziela, 30 października 2011
Pather Panchall - droga do miasta czyli perła z lamusa
TVP kultura po raz kolejny pokazuje mi piękno kino i pozwala mi odkrywać cudeńka i to sprzed tylu lat, że myślałem że wszystkie tytuły warte obejrzenia już dawno krytycy spisali a ja o większości wiem. Jak pokazuje ten przykład znam może kino europejskie albo hollywood, ale na tym świat się ni ekończy. Lata 50-te i niesamowity obraz z Indii "Pather Panchali" to uczta dla oczu i dlaserca. Obserwowanie jak wyglądał wtedy warsztat reżysera i jakie mieli rozwiązania to zawsze przyjemność, a jeżli na dodatek komuś uda sie stworzyć coś poruszającego to dwie godziny siedzi się przed ekranem, a potem długo jeszcze nosi w sobie poszczególne sceny.
piątek, 28 października 2011
Superheavy czyli kaprys to, reklama, zabawa czy też wydarzenie muzyczne?
Dawno nie pisałem o muzyce? A przeciez słucham róznych rzeczy non stop. A ostatnio często w uszach mam właśnię tę płytę. Dlaczego spytacie - czy taka dobra? Czy świetni wykonawcy? A ja chyba musiałbym odpowiedzieć chyba, że to ze względu na jakąś pozytywną energię, która akurat dobrze trafiła w mój nastrój. No bo muzycznie nie jest jakoś super odkrywczo, choć na pewno ciut zaskakująco. Bo sam zestaw wykonawców tworzacych ten projekt to lekkie zaskoczenie: Mick Jagger podobno namówiony do tego przez Dave'a Stewarta (tak, tak Eurythimcs się kłania), potem dobrali sobie jeszcze Rahmana (kompozytor m.in. muzyki do Slumdoga, Joss Stone i Damiana Marleya (zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa). No wiec co to jest? Rock, pop, folk a la Bollywood, reggae czy muzyka elektroniczna?
Spotkania na krańcach świata czyli zadziwienie w obliczu piękna i tajemnicy
Nazwisko Herzoga to dla mnie przede wszystkim jego dawne filmy i ich niepowtarzalny klimat. Ale jak się wypatrzy to nazwisko na jakims nowym projekcie to jak tu przejść obojętnie? Wiedziałem, że będzie ciekawie.
Nie potrafię powiedzieć jednoznacznie czym ten film jest - dokumentem przyrodniczym, zbiorem wywiadów z dziwakami, którzy wybrali Antarktydę za miejsce gdzie moga znaleźć swoje miejsce, filmem, nakręconym z namowy przyjaciela i który stał się zabawą i zlepkiem różnych pomysłów, a może wreszcie jakąś dośc pokrętną próbą powiedzenia czegos serio o kondycji współczesnego człowieka? Faktem na pewno jest to, że wszystkiego jest tu po trochu - momentami jest pięknie, momentami śmiesznie, a momentami czujemy się baaardzo zdezorientowani.
czwartek, 27 października 2011
Tobruk czyli jak to fajnie na wojnie było

Sherlock, czyli mimo, że współcześnie to nadal atrakcyjnie

środa, 26 października 2011
Ojciec żołnierza czyli a dokąd to staruszku?
Mimo, że na konferencję wziąłem sobie lekturę i jakiś film na wieczór z moich planów nici. Jak nie praca to potem i tak jeszcze mnóstwo rozmów, dyskusji i spotkań z ludźmi - jak tu siedzieć w pokoju? Ale, że wcześnie uzbierało się sporo rzeczy, o których chciałem napisać, a nie było kiedy teraz mogę sięgać do tej listy. Na dziś powrót do kina wojennego i radzieckiego.
II wojna światowa - w wiosce w Gruzji dokąd działania wojenne nie doszły starsze małżeństwo otrzymało informację, iż ich syn, który poszedł na front został ranny i leży w szpitalu. Prosty gruziński chłop, wyprawiony przez małżonkę z tobołkami smakołyków, które mają pomóc w powrocie do zdrowia (nie dziwię się - gruzińskie wino z domowych winnic pewnie umarłego by postawiło na nogi) wyrusza w długą podróż. Gdy dociera na miejsce dowiaduje się, że syn już doszedł do siebie i wrócił do swojego oddziału (jest dowódcą czołgu). Staruszek, który bardzo chce zobaczyć swego syna, najpierw jest kompletnie załamany, potem jednak postanawia wyruszyć jego śladem.
poniedziałek, 24 października 2011
Tajna wojna z terrorem czyli chronią i kontrolują

niedziela, 23 października 2011
Czarny dzień w Black Rock czyli blisko 60 lat, a jak się trzyma

A dziś chiałbym napisać kilka słów o filmie w stylu, którego już dawno nie oglądałem - króluje w przypominaniu takich klasyków chyba tylko kanał TCM. Kiedyś jednak było takich obrazów sporo - jasny podział dobry-zły, jakiś konflikt, troszkę napięcia i wreszcie zwycięstwo samotnego (albo prawie samotnego bohatera) - nie zawsze są to westerny, czasem przypomina to bardziej kryminał, dramat psychologiczny, czy thriller. Tym razem tłem małe miasteczko na Dzikim Zachodzie, a za bohatera robi Spencer Tracy. Pewnie młode pokolenie nie będzie kojarzyć kto to taki... Poszukajcie jakichś filmów z jego udziałem, aby zobaczyć na kim wzorowali się niektórzy Wasi ulubieńcy i jak wielu ze współczesnych nie dorasta do pięt dawnym gwiazdom ekranu.
sobota, 22 października 2011
Sonata Kreutznerowska czyli anatomia zazdrości
Niech sobie rozdawajka trwa, ale czas na kolejne notki. Wśród ostatniego zabiegania przecież czytam sporo, tyle, że czasu brakuje by zebrac myśli - o filmie pisze się szybciej niż o książce :) A przecież od wczoraj już pora na kolejną lekturę klubu dyskusyjnego na blogu Ani. Ale, że jutro wyjazd służbowy, więc i notka będzie którka, a na samą dyskusje pewnie zajrzę dopiero jutro w nocy...
Cieniutka książeczka Tołstoja byla dla mnie prawdziwą przyjemnością, ale nie ukrywam, że trochę również zaskoczeniem. Jakoś w głowie miałem zupełnie inny język i inny klimat powieści Tołstoja. Ale to po raz kolejny miłe zaskoczenie, że coś co wydawałoby się już trochę przebrzmiałe, klasyczne, w odległej dla nas perspektywie, okazuje się nie tylko czytelne, ale i całkiem aktualne (albo nadal świeże).
Cieniutka książeczka Tołstoja byla dla mnie prawdziwą przyjemnością, ale nie ukrywam, że trochę również zaskoczeniem. Jakoś w głowie miałem zupełnie inny język i inny klimat powieści Tołstoja. Ale to po raz kolejny miłe zaskoczenie, że coś co wydawałoby się już trochę przebrzmiałe, klasyczne, w odległej dla nas perspektywie, okazuje się nie tylko czytelne, ale i całkiem aktualne (albo nadal świeże).
czwartek, 20 października 2011
Stosik nr 5 czyli losowania, nowa rozdawajka i znów trochę muzyki
środa, 19 października 2011
1920 Bitwa Warszawska, czyli krew, kurz i łzy?

wtorek, 18 października 2011
Lenny czyli komik o moralności

poniedziałek, 17 października 2011
Mięso papugi - Krzysztof Kąkolewski czyli mały chłopiec wobec wielkiej historii

Mildred Pierce, czyli lata 20-te, lata 30-te

Gwiazdką tego serialu miała być Kate Winslet i tu trochę zawód. Nawet nie mam pretensji do samej aktorki - to raczej kwestia scenariusza, że postać głównej bohaterki jest strasznie rozlazła, zmienna i mało autentyczna. Raz potrafi świetnie poradzić sobie z trudną sytuacją, innym razem jest bezradna jak dziecko, raz jest silna i walczy o swoje, innym razem inni manipulują ją jak marionetką. Sam nie wiem czy można by było zagrać to inaczej, lepiej - parę scen gdy pozwolono jej na pokazanie wybuchu emocji pokazała do potrafi - dlatego raczej winą obciążam nie aktorkę, a twórców tego dzieła.
niedziela, 16 października 2011
Dziecko czyli o niedojrzałości

Bruno i Sonia są jeszcze bardzo młodzi. Ona ma osiemnaście lat, on zaledwie dwadzieścia, żyją z jej zasiłku i kradzieży popełnianych przez Bruna i jego gang małoletnich złodziejaszków. Kiedy pojawia się Jimmy, ich wspólne dziecko, Sonia bardzo się zmienia - chciałaby stabilizacji, ma nadzieję, że Bruno stanie się bradziej odpowiedzialny. A on? Najchętniej żyłby tak jak dawniej - po chwilach szaleństwa gdy kupuje wszystko to co najlepsze dla dziecka, wspólnej radości, przychodzi chwila gdy zaczyna sie zastanawiać czy nie skorzystać z okazji i dziecka... nie sprzedać.
sobota, 15 października 2011
Elżbieta I Królowa dziewica, czyli o takiej postaci można opowiadać po wielokroć
Coky Giedroyc - mówi Wam coś to nazwisko? Do tej pory gościa zupełnie nie kojarzyłem, a tu okazuje się, że w ciągu kilku tygodni podpasowały mi dwie jego produkcje. Obie to takie "mini-seriale", pierwszy to Sherlock Holmes z 2010 roku, a drugi to Elzbieta z roku 2005. Jedynie dwa odciki, ale to prawie 4 godziny oglądania. Zupełnie inny od dotychczas przez mnie oglądanych produkcji o Elżbiecie - jak to stwierdziła moja małżonka - jest mało amerykański. Najbardziej skupia się na jej fascynacji mężczyznami na różnych etapach życia - od Roberta Dudleya, aż po księcia Essex, ale oczywiście jest tu mnóstwo wydarzeń dziejących sie na dworze w trakcie jej rządów. Od bardzo trudnych doświadczeń gdy więziła ją jej własna siostra, przez objęcie władzy, naciski by wyszła za mąż, triumf nad Wielka Armadą, aż do jej starości.
piątek, 14 października 2011
Hiroszima, moja miłość, czyli uczucia w trudnych czasach

A na dziś notka o czymś co obejrzałem ze sporą ciekawością, ale też wymagało to sporo uwagi i pozbycia się nawyków z "kina współczesnego". Bo to rzecz sprzed 52 lat, obraz czarno biały i chyba jeden z lepszych przykładów "nowej fali". Podchodząc do tego jak do filmów współczesnych (a przecież oglądam tego sporo wiec tu nagle wkrada się niespodziewana odmiana) warto ostrzec, że może pojawić się odruch sprzeciwu (co to jest? nuda, trzeba wyłączyć). Ale jak już trochę się przełamałem obejrzałem ten obraz z przyjemnością.
środa, 12 października 2011
Bear Grylls - Misja przetrwanie. Wilczy szlak, czyli coś dla młodych czytelników
I czas na kolejny konkursik (na końcu szczegóły) i kolejną książkę, którą otrzymałem do recenzji. Ale ponieważ to powieść dla młodzieży to najpierw powędrowała do syna koleżanki z pracy - Kuby - gimnazjalisty i harcerza - chyba jego ocena będzie bardziej obiektywna :) A oto co napisał:
Muszę przyznać że podchodziłem do książki „Wilczy Szlak” z dużym sceptycyzmem. Dla osoby Beara mam duże uznanie, jednak nie oczekiwałem po jego twórczości literackiej żadnych fajerwerków.
Zostałem jednak pozytywnie zaskoczony.
Ojciec chrzestny 2, czyli chyba najlepszy seqel w historii kina

wtorek, 11 października 2011
Wyznanie wiary, czyli ile Boga w sercu i w życiu

poniedziałek, 10 października 2011
Bumer, czyli wściekłe psy po rosyjsku

sobota, 8 października 2011
Zabawa w śmierć, czyli władza telewizji

Twórcy dokumentu "Zabawa w śmierć" powtórzyli badanie Milgrama. Jednak tym razem "autorytetem" był nie naukowiec, ale producent programu telewizyjnego - cały eksperyment przeniesiono do studia, a uczestnicy wiedzieli, że biorą udział w testowaniu nowego elektryzującego teleturnieju (który niebawem ma być hitem w tv).
piątek, 7 października 2011
Oddział chorych na raka - Aleksander Sołżenicyn, czyli traktat o życiu, umieraniu, samotności i szczęściu
Millennium. Zamek z piasku, który runął, czyli teorie spiskowe
Finał filmowej wersji znanej trylogii Stiega Larssona. I to ciekawe, ale znowu jest zupełnie inny klimat niż poprzednio - tym razem akcja posuwa sie bardzo szybko i otrzymujemy mieszankę filmu political-fiction z budowanym napięciem na sali sądowej (ale i tak przewidujemy koniec). W roli głównej obok Lisbeth i Mikaela tym razem wreszcie pojawiają się ci, którzy stali za wszystkimi działaniami przeciw niej - za jej uwięzieniem w szpitalu psychiatrycznym, próbą wrobienia w morderstwo, zacieraniem śladów dotyczacych jej ojca i oczywiście innymi machlojkami na wyższym szczeblu. Tajna organizacja, o której nie wie obecny rząd, bo zeszła do podziemia (ale miała poparcie porzedników), a która jest wszechwładna, a jej członkowie są tak fanatycznie jej oddani by iść nawet na misję samobójczą - czyż to nie przesada, że tak mało dowiadujemy się o ich działaniach tak jakby głównym tematem ich zainteresowania była Salander? Naciągane to trochę. Ale pewnie to kwestia tego, że trudno pomieścić calą książkę w 3 godzinach filmu...
czwartek, 6 października 2011
Aion - Dead Can dance, czyli głos anioła

Płytka może i ma swoje lata (21 dokładnie), ale ta muzyka się nie starzeje, a ostatnio do niej coraz częściej wracam. Jesień w końcu idzie, a jaka pora roku kojarzy się nam bardziej z aniołami niż jesień? Zaczynałem od słuchania audycji T. Beksińskiego i "bakcyl" tej niesamowitej muzyki pozostał na lata, potem juz sam szukałem kolejnych płyt. W okolicach 1 listopada przesłuchajcie np. Within The Realm Of A Dying Sun, a zakosztujecie jak ta muzyka może niesamowicie wpływać na oderwanie się od naszej przyziemnej rzeczywistości. Jak dla mnie to przede wszystkim zasługa niesamowitego wokalu Lisy Gerard, ale coby nie mówić - jej solowe projekty już nie robią aż tak wielkiego wrażenia jako domknięta całość. Widać więc wpływ na kompozycje drugiej połowy trzony zespołu czyli Brendana Perry jest niebagatelny... A dziś kilka słów o płycie Aion - trochę zmieniajacej obraz zespołu.
środa, 5 października 2011
Morderca z Whitechappel, czyli historii szczypta

wtorek, 4 października 2011
Wichry Kołymy, czyli chyba jednak Amerykanin niewiele zrozumie

poniedziałek, 3 października 2011
Śniadanie na Plutonie, czyli nawet dla tych, którzy nie akceptują "inności"

oparł na książkowej biografii Patricka "Kociaka" Bradena (niestety chyba u nas niedostępnej). Ta opowieść ma w sobie jakąś lekkość, optymizm, odrobinę absurdu nie tylko w podejściu do rzeczywistości samego bohatera, ale i w stylu narracji.
sobota, 1 października 2011
I Bóg stworzył seks, czyli z kamerą wśród...
Hmmm. Chyba powinienem zastrzec, że notka chyba dla osób pełnoletnich...
Dokumenty HBO to zwykle produkcje na niezłym poziomie, ale z góry możemy spodziewać sie kontrowersji (czy pamiętacie np. Czekając na sobotę?). Tak jest trochę i tutaj. Reżyser Konrad Szołajski jak sam opowiadał w wywiadach myślał o tego typu dokumencie już od jakiegoś czasu - robił podchody np. pod uczestników parafialnych nauk przedmałżeńskich. Tam mu się nie udało, ale temat wciąż miał w głowie - jak to u katolików (najlepiej takich "hard" czyli mocno trzymajacych się nauk Kościoła) jest z życiem seksualnym. Gdyby się udało mu nakręcić nauki to pewnie (bo niestety są takie parafie) moglibyśmy umierać ze śmiechu lub z zażenowania - bo to co tam jest często przekazywane na temat pożycia to język i treści sprzed pół wieku, zresztą sami uczestnicy już się śmieją z tego i coraz wiecej małżeństw szuka nauk np. wyjazdowych w formie rekolekcji organizowanych przez różne wspólnoty i niektóre parafie (wtedy często prowadzi nie tylko osoba duchowna ale i świeccy). Ale stety-niestety się nie udało. Reżyser dotarł za to do osoby dość specyficznej - kapucyna o. Ksawerego Knotza, który prowadzi nauki i rekolekcje dla małżeństw gdzie o seksie mówi z nimi takim jezykiem jakiego pewnie byśmy się spodziewali po edukatorach od Starowicza niż po duchownym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)