sobota, 8 października 2011

Zabawa w śmierć, czyli władza telewizji

Mocna rzecz. 50 lat minęło od słynnego eksperymentu Stanleya Milgrama (zresztą sporo wtedy było eksperymentów, które do dziś stanowią kanon i wstrząsają - choćby Zimbardo z więźniami i strażnikami), który badał wpływ autorytetu na ludzi, posłuszeństwa posuniętego poza granice, których wczęsniej na pewno by nie przekroczyli. Pamiętacie? Ludzie byli proszeni o pomoc naukowcom i dostawali zadanie by zadawać pytania drugiej osobie (której nie widzieli) i razić prądem o coraz większym natężeniu za błędne odpowiedzi.  
Twórcy dokumentu "Zabawa w śmierć" powtórzyli badanie Milgrama. Jednak tym razem "autorytetem" był nie naukowiec, ale producent programu telewizyjnego - cały eksperyment przeniesiono do studia, a uczestnicy wiedzieli, że biorą udział w testowaniu nowego elektryzującego teleturnieju (który niebawem ma być hitem w tv).
I tu podobnie - ich zadaniem było zadawanie pytań "zawodnikowi" (którym był aktor), którego nie widzieli, a za każdy błąd mieli razić go prądem (21 pytań i napięcie od 20V aż do 460 V). Dodatkowym "mobilizatorem" była publiczność dopingująca by prowadzić grę do końca (stawką milion EURO) oraz prowadzący. Każdy z badanych miał te same warunki - aktor przy tym samym pytaniu zaczął jęczeć z bólu, w tym samym momencie krzyczał, że przerywa grę, prowadzący zachęcał badanego do kontynuacji tym samym zestawem argumentów (proszę kontynuować, takie są zasady gry, teraz kolej na nastepne pytanie, bierzemy pełną odpowiedzialność, on będzie wdzięczny gdy wygra milion itd.). Wyniki? Ponad 80% badanych kontynuowała grę do końca i aplikowała wstrząsy, aż do samego końca. Obserwujemy i możemy dodatkowo usłyszeć analizę konkretnych zachowań - śmiechu, prób oszukiwania, negocjacji, prób rezygnacji i momentu kiedy ich opór znikał. Tylko 16 osób z wylosowanej 100 biorących udział w badaniu przerwało grę...
Twórcy do omawiania zdjęć zaprosili zespół psychologów, który wszystko szczegółowo wyjaśnia - jaki wpływ ma na nas telewizja, jak przyzwyczajamy się do bezmyślności, obrazania, ośmieszania czy nawet przemocy w różnych teleturniajach i reality show. Tu "autorytetem", któremu ulegali badani był prowadzący - gdy zrobiono ten sam eksperyment, gdzie zadający pytanie pozostawali jedynie z publicznością i nikt nie przypominał im o regułach procent przerywających rażenie prądem był dużo większy. A więc to nie tylko aura telewizji, jakieś skłonności sadystyczne czy presja publiczności...  
To co równie ciekawe jak sam eksperyment to komentarze i wypowiedzi samych badanych - czemu sie zachowali tak, a nie inaczej w tej sytuacji.
Nie tylko dla interesujących się psychologią. Tak naprawdę ten dokument powinien obejrzeć każdy. A szczególnie polecam go dla tych, którzy wierzą w to, że koszmar drugiej wojny światowej nigdy się nie powtórzy, że ludzie w tej chwili są mądrzejsi bo wyzwoleni od wpływu religii czy władzy, a idee humanizmu, potega ludzkiego umysłu gwarantuje, że ludzkość będzie lepsza.
Mimo pewnych niedociągnięć, mało porywającego montażu - samą treścią ten film po prostu powala.    

1 komentarz:

  1. Chętnie bym zobaczył, sam jestem ciekaw jak bym się zachował. Odsetek ludzi "rażących" aktora do samego końca przeraża!

    OdpowiedzUsuń