wtorek, 16 września 2025

Nasze królestwo, czyli ojca się nie wybiera

Dobre, surowe, kameralne i jednocześnie mocne kino. Ktoś mógłby zakwalifikować go jako "gangsterskie", bo skoro o mafii, o porachunkach, to skojarzenie jest jednoznaczne. Tym razem jednak dostajemy coś innego.

Nasze królestwo pokazuje bowiem relację nastoletniej córki i jej ojca, szefa jednej z rodzin mafijnych. Wciąż zmieniając miejsca pobytu, ukrywając się zarówno przed wrogami jak i przed policją, człowiek ten rządzi twardą ręką, potrafi być bezwzględny. My jednak widzimy go nie tylko w tych chwilach gdy planuje kolejne zamachy, by ukarać tych, którzy go zdradzili. Towarzyszymy mu w chwilach gdy łowi ryby, kąpie się, poluje, czy po prostu wypoczywa ze swoją ukochaną córką i jest cały dla niej. 

Na te kilka chwil pokazuje zupełnie inną twarz, a my domyślamy się tego, że wcale nie jest to gra, że wolałby żyć tak beztrosko cały czas. Pewne decyzje z przeszłości, zemsta jakiej musiał dokonać, przysługi i obietnice, wepchnęły go na drogę z której nie ma powrotu. 

 

Intymnie, emocjonalnie, poruszająco... I w tym wszystkim również to drugie oblicze - złowrogie i bezwzględne. Współczujemy piętnastolatce, która nie może jak jej rówieśnicy bawić się i wygłupiać, zakochiwać i nie martwić o bezpieczeństwo, jednocześnie widząc że ona jednak w pełni akceptuje świat ojca, chce być jego częścią. Bo chce być blisko niego, mimo wszystko. Jakby przewidując, że może potem nie będzie do tego okazji, że będzie za późno.  

Poetyckie, a zarazem brutalne. Naprawdę ciekawe kino, choć raczej dla wytrawnych smakoszy. Piękne zdjęcia, dużo ciszy, niewiele akcji... Kompletnie w poprzek naszych skojarzeń o kinie o gangsterach. I to jest właśnie intrygujące. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz