Kolejna notka z ostatnio wypróbowanych gier karcianych i planszowych. Ta wypróbowana zarówno w gronie osób, których nie znałem wcale, jak i znajomych. Wrażenia? Całkiem sympatyczne, w jednym i drugim przypadku, choć mam wrażenie, że gdybyśmy powtarzali rozgrywkę w tym samym gronie, coraz trudniej byłoby nam znaleźć frajdę z kolejnych pytań, więc może być problem z regrywalnością. Jeżeli jednak macie np. jako opiekunowie, czy animatorzy kontakt z różnymi grupami, to Nigdy w życiu może okazać się fajnym pomysłem na integrację.
O co chodzi? To gierka towarzyska, w której nie tylko staramy się odpowiadać szczerze na jakieś pytania, ale i bawimy się w typowanie tego jak kto odpowie.
Czy domyślasz się, który z Twoich znajomych miałby chęć na nagranie swoich igraszek albo na to by zamontować lustro w sypialni? A może ktoś marzy o lateksowej bieliźnie lub o tym by przejść nad przepaścią przez linowy most?
Niby na pudełko jest oznaczenie 18+ ale nie bójcie się tego, że jest bardzo obleśnie lub że przekroczone są jakieś granice - to nie karty dżentelmenów. Są pewne pytania bardziej pikantne, ale po pierwsze, nie jakoś bardzo odważne, a przy graniu z młodszymi, odczytujący pytanie zawsze ma możliwość wybrania innego pytania (a każdej karcie są aż 4 do wyboru).
Odczytujący się zmienia, a potem każdy, łącznie z nimi odpowiada wybierając kartę z odpowiedzią (ale jej nie pokazując innym). Jak widzicie każda z odpowiedzi ma określoną wartość punktową i to jest właśnie wstęp do drugiej części zabawy. W zależności od ilości graczy (maksymalnie aż 6 osób) możemy obstawić wynik punktowy jaki uzbieramy wszyscy razem. Przy 4 osobach jest to np. wynik z zakresu od 0 do 12 (4 x 3 pkt maksymalnie). Punkt zdobywa ten kto trafi wynik.
Nie chodzi tu jednak o same punkty, ale o to, by poznać tych, z którymi grasz. Myślisz, że wiesz o znajomych już prawie wszystko? Odgadniesz jak odpowiedzą na każde pytanie? To przekonaj się grając w Nigdy w życiu.
Gra szybka, fajny wstęp do czegoś trudniejszego. Najciekawsze są te emocje po odsłonięciu kart: a myślałem, że odpowiesz..., ale dlaczego tak? Stawiałem, że...
Każdy ma prawo o coś przy okazji dopytać albo dopowiedzieć. Niepozorne, a budzi sporo emocji i śmiechów. Z bliskimi znajomymi mieliśmy chęć na trochę ostrzejsze, mniej banalne pytania, ale przecież zawsze macie możliwość zadania własnego pytania. Czy chciałbyś? Czy zrobiłabyś? Czy pozwoliłbyś? O ile dobrze się znacie, nie powinno być oporów w odpowiedziach, a przy okazji integracja gwarantowana. Dobrze że niektórych nie zadaje się w 4 oczy, zawsze można tłumaczyć się całą grupą i inną intencją naszej odpowiedzi :)
Sympatyczne i niedrogie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz