Kristin Hannah Słowikiem jakoś mnie zauroczyła, więc od czasu do czasu sprawdzam inne jej powieści. Mam jednak wrażenie, że te starsze, są mniej wciągające, bardziej schematyczne. No co ja poradzę - tym razem "nie zażarło". O ile główny wątek jeszcze byłby całkiem interesujący (choć przesłodzony), to dbałość o to, by głównym bohaterom jeszcze dodatkowo zafundować zmiany w życiu uczuciowym, była raczej denerwująca. Zabrakło pomysłu?
Z racji tego, że fabuła dotyczy pracy z dziećmi, powinienem być od początku "kupiony", miałem jednak wrażenie, że wszystko postępuje zbyt łatwo, zbyt szybko, a w takich przypadkach to proces żmudny i wcale nie prosty. Chodzi bowiem o dziecko, które prawdopodobnie wychowywało się bez kontaktu z innymi ludźmi, z dala od cywilizacji, nie mówi, reaguje agresją, izoluje się. Autyzm? Upośledzenie? Czy może jednak psychiczna reakcja na traumę? Julia Cates, załamana po nagonce jakiej doświadczyła ze strony mediów, gdy jedna z jej pacjentek dokonała aktu przemocy, a potem się zabiła, podejmuje się sprawy wyjątkowej. Może jest jej łatwiej ze względu na komfortowe, domowe warunki - ściągnęła ją jej własna siostra, która jest komendantem miasteczka gdzie odnaleziono dziewczynkę, a może pracować z nią całą dobę w domu.
I tu zaczyna się dość ckliwa historia o oswajaniu "dzikiego dziecka", które a) zadziwiająco szybko się uczy b) otrzymawszy miłość i cierpliwość na różne ekscesy, odwdzięcza się przywiązaniem i zaufaniem. Tylko wciąż nie wiadomo kim dziewczynka jest i jaka jest jej historia. A w tle rozwija się powoli proces otwierania się również obu sióstr na życie uczuciowe - po różnych poprzednich doświadczeniach były dość sceptyczne wobec facetów, a tu nagle, pod wpływem stresów, całego zamieszania z dziewczynką i opieką nad nią, zmagania się z własnymi słabościami, otwierają się na coś przed czym pewnie broniłby się rękoma i nogami.
I chyba właśnie te ich romanse odebrały mi całą przyjemność z lektury, sprawiły, że wszystko stało się tak bardzo szablonowe i przewidywalne. Tym razem magii nie ma za grosz. Omijać, chyba że lubicie pozycje typu: "i żyli długo i szczęśliwie".
Czyli bajka...ale tego "Słowika" wreszcie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńczytadło, ale ma w sobie to coś
Usuń