środa, 23 września 2020

Czas burz - Charlotte Link, czyli wojna i miłość

Mam trochę kłopot z tym tytułem. Charlotte Link bardzo mi reklamowały koleżanki, po kryminały może sięgnę wkrótce, by ich spróbować, ale na początek wziąłem coś bardziej w stylu sagi historyczno-obyczajowej. I dawno nie miałem tak, by przez coś tak gatunkowo lekkiego, przebijać się niczym przez trudny do strawienia tekst naukowy. Parę stron i odkładam, nic mnie nie ciągnie, by czytać dalej. A przecież miałem już kilka tego typu lektur ostatnio i wciągały dużo bardziej.
Uświadomiłem sobie jednak w czym rzecz (przynajmniej po części). Nie chodzi bowiem jedynie o ilość postaci, przemieszanie ich losów, bez wcześniejszej możliwości, by ich lepiej poznać. W grę wchodzi też inna trudność - bohaterowie to w większości Niemcy, dla których postrzeganie tego co dzieje się w ich kraju i w Europie, jest oczywiście odmienne od naszego. Gdy czytałem o entuzjazmie z jakim ludzie chcieli iść walczyć za Cesarza, jak popadają w rozpacz, bo ich majątki na wschodnich rubieżach imperium mogą być rozgrabione przez Rosjan, to trudno mi było jakoś bardzo przejmować się ich losem.
Dużo tu schematów - rodzinne tragedie, zdrady, nieszczęśliwe małżeństwa i pozamałżeńskie romanse, w tle wielka historia, wojna, potem wielki kryzys i rosnący w siłę faszyzm. Jak rozumiem w kolejnych tomach przejdziemy przez II wojnę światową i dalej. Może odbudowa Niemiec i wielkie tragedie, jeżeli rodziny zostały po różnych stronach linii granicznej? Sam nie wiem czy kiedyś po to sięgnę, ale chyba bez wielkiego entuzjazmu. Nie polubiłem tych postaci, nie widzę tam nikogo, komu chciałbym towarzyszyć. Może to kolejna słabość pomysłu autorki?
Od połowy czytanie trochę lepiej już szło, choć nadal pewne rzeczy drażniły, ale z naiwnych młodych dziewcząt i chłopców, bohaterowie stali się bardziej dojrzałymi ludźmi, trochę pokiereszowanymi przez los, próbującymi wstać po porażkach i iść dalej, stali się więc ciekawsi. Nadal jednak miałem wrażenie, że dla Link dużo ważniejsze są miłość, zazdrość i zemsta, niż to co dzieje się wokół, a ja mam raczej odwrotnie. Tak jakby byli łódeczką, którą miotają fale, ale są pewni, że przeżyją. Przez wszystko - nawet przez początki rewolucji w Rosji prześlizgujemy się tak jakby to były zmiany podobne do remontu najbliższej ulicy. Może to jedynie moje wrażenie, spotęgowane jeszcze porównaniami z równolegle podczytywanymi Patriotami (dużo większy rozmach, ale i ciekawsze postacie). Jak dla mnie - rozczarowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz