wtorek, 5 marca 2019

Obietnica poranka, dla syna, dla matki

Nie będę pisał o planach na notki na najbliższe dni, ale chyba sporo będzie książek. Niby czytam zaledwie dwie godziny dziennie, ale jakoś mam wrażenie, że szybciej "wchodzą" mi ostatnio różne rzeczy. Dobrze trafiam?

A dziś o filmie. Zupełnym przypadkiem zobaczyłem w tv zwiastun i zaciekawiła mnie ta historia. Romain Gary jest mi jako pisarz nieznany, choć ma na swoim koncie sporo nagród (może kiedyś będzie trzeba coś nadrobić?), ale moją ciekawość wzbudziło jego pochodzenie. Choć karierę robił we Francji i całe życie starał się zasłużyć na miano jej honorowego obywatela, wychował się na terenie Polski, a naprawdę nazywał się Romain Kacew.
Film nie jest jednak łzawą historią o tym jak to trzeba było uciekać z Polski, a nowa ojczyzna przyjęła go z otwartymi ramionami, nie ma w nim nawet zbyt wiele na temat tego, że z powodu pochodzenia bohater miał jakoś bardzo pod górkę w życiu. To opowieść o silnej relacji z matką, tak bliskiej, że aż zniewalającej, na granicy obsesji. Miłość, która kontroluje, która chce ogarnąć wszystko jest ciekawym tematem i choćby dlatego film, choć może nie porywający, jest wart obejrzenia.

 
Pierre Niney i Charlotte Gainsbourg  w filmie 'Obietnica poranka' / Aurora FilmsNuty dramatyczne przeplatają się tu z klimatami prawie komediowymi. Bo też i młody chłopak, wychuchany i rozpieszczany, wyrósł na przystojniaka mało zaradnego w samodzielnym życiu. Matka zawsze starała się być blisko, a nawet gdy wypuszczała dalej, kierowała jego losem, mówiąc kim ma być, jakich wielkich rzeczy ma dokonać, by była z niego dumna. Jak by się nie starał, niełatwo było spełnić jej oczekiwania. Zrobiłaby dla niego wszystko, ale sprawiła, że wciąż była obecna w głowie, niczym policjant, niczym strażnik, nie pozwalając się uwolnić. Ta presja przeraża...
Gary (Pierre Niney) i jego matka (Charlotte Gainsbourg).
Ogląda się te jego losy chwilami niczym nasze "Zezowate szczęście". Oto bohater ma jechać dokonać zamachu na Hitlera, oto ucieka samolotem do Anglii przed Niemcami, próbuje dokonać czegoś wielkiego... I pisze. Cały czas pisze, licząc na to, że książka uczyni go sławnym. Niby biograficzne, choć skupione jedynie na relacji z matką, nie pokazuje tego jak naprawdę potoczyły się jego dalsze losy, jak zdobył sławę. W sumie - ciekawe. A na pewno dobra rola Charlotte Gainsbourg. Trochę przewrażliwionej, ale cholernie silnej kobiety, która całe swoje życie podporządkowała synowi. Oto miłość równie wielka, jak i toksyczna.

4 komentarze:

  1. "Życie przed sobą" i "Lęki króla Salomona" - koniecznie :) Mocne, porywające rzeczy, świetny język. Zrobiły na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sobie jednak chyba odpuszczę ten film, raczej nie dla mnie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kiedyś jego Życie przed sobą i mam również książkę, na podstawie, której powstał ten film.
    Jak przeczytam to go obejrzę..

    OdpowiedzUsuń