środa, 6 marca 2019

Bez słowa - Rosie Walsh, czyli poczuć się kochaną

Zdaje się, że notka książkowa w tym roku nr 18. I potwierdzenie dla mnie mojej niechęci do obyczajów. Kryminały czytam jeden po drugim i rzadko kiedy czuję się tak rozczarowany. Owszem, zdarzało się trafić na książki "babskie", które mi się podobały, ale obawiam się, że gdybym czytał je jedną po drugiej, jeszcze bardziej raziłby mnie ich schematyzm, brak realizmu w postępowaniu bohaterów. Tu mój zawód był całkiem spory.
Niby autorka starała się dodać jakąś tajemnicę, coś co sprawiłoby, że czekamy na jakieś rozstrzygnięcie, jednak 90% książki to wzdychanie i irracjonalne zachowania. 

Znali się tydzień, pierwszego dnia poszli do łóżka i po tygodniu stwierdzają, że bez tej drugiej osoby żyć nie mogą, całe życie są gotowi skreślić, byle tylko móc być razem...

Jest jednak pewna przeszkoda. A raczej są nią oni sami i to co mają w głowach. Mieli rozstać się jedynie na chwilę, ale Sarah nagle odkrywa, że nic nie wie o swoim nowym znajomym, a gdy nie ma od niego żadnego kontaktu zaczyna wariować. Najpierw z powodu niepokoju, że coś mu się stało, a potem z powodu obawy, że może jednak była jedynie zabawą na chwilę... Czy to co czuła ze strony Eddiego, było jedynie udawaniem i kłamstwem? Wracają do niej lęki i poczucie winy, jakiego już nie raz doświadczała w przeszłości. Przez moment wydawało jej się, że poradziła sobie z traumami, zbudowała szczęśliwe życie, nie zależy jej tak bardzo na akceptacji... A teraz wszystko powraca.
A on? O nie, nie zdradzę wszystkiego. Ta historia opowiadana na dwa głosy łączy się w pewnym momencie, tajemnica się wyjaśnia, tyle że nie dała mi satysfakcji jaką zwykle mam przy lekturze thrillerów, czy kryminałów. To wszystko jest takie płaskie, ckliwe... Nie ważne czy macie szczęśliwy związek, takie powieści rozbudzają nadzieję, że to wszystko jest jedynie namiastka, bo nie przeżyliście jeszcze czegoś takiego wow! przy którym nic nie jest ważne, można porzucić dawne życie i iść w nieznane, bo wierzy się sercu. Nazywajcie to jak chcecie, ale dla mnie niewiele w tym realizmu, a i romantyzmu niewiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz