Mała zmiana w książkowych notkach. Moje dzieci wyrosły już z książek dla dzieci, same dobierają sobie lektury, a starsza nawet systematycznie ograbia mnie z moich kolekcji (King, Pratchett, Kisiel). Od czasu do czasu sam jednak z ciekawością zerkam na pozycje dla młodszych, przypominając sobie te chwile gdy jeszcze czytywaliśmy razem i wyobrażając sobie jakie emocje budziłby w nas dany tytuł - czy spodobaliby się nam bohaterowie, czy ich przygody by nas wciągnęły? Bardzo dobre wrażenia jakie wzbudziły we mnie książki "Damy, dziewuchy, dziewczyny" sprawiły, że kontynuuję poszukiwania po linii biografii. Seria "Polscy bohaterowie" to różni autorzy, ale w miarę spójna szata graficzna. I chyba do niej miałbym najwięcej krytycznych uwag. Mam wrażenie że jest zbyt infantylna, to ilustracje, które dla dzieciaków są mało atrakcyjne, a dorosłym kojarzą się raczej z wydawnictwami, które dostępne są "po taniości" i walą nachalnymi kolorami po oczach. Warto by nad tym popracować.
A treść?
Hmmm... Jak napisać o sławnych postaciach, tak żeby było to ciekawe i nie przypominało cytatów z podręcznika? Najlepiej wpleść w fabułę jakichś młodych bohaterów, którzy sami, niejako przy okazji odkrywają jakiegoś bohatera i jego osiągnięcia. Taki właśnie pomysł wykorzystany jest właśnie w książce Magdaleny Koziarek.
Kto z rodziców próbował opowiadać swoim pociechom o dawnych czasach, zabierać je do muzeów, na jakieś warsztaty, wie że najlepiej przekazywać pewne informacje dając możliwość dzieciakom dotknięcia czegoś samemu. Potem pozostaje jedynie odwoływać się do tego, by przypominać: a pamiętasz jak... (lepiłeś garnki, strzelałeś z łuku, wchodziłeś na palisadę, czy rozpalałeś ogień). Rodzice Piotrka i Tomka, czyli rodzeństwa bohaterów tej książeczki, dobrze znają tą metodę. Dlatego w kilku miejscach akcja mocno związana jest właśnie z takimi okazjami do dotknięcia historii na żywo. Chłopcy dzięki temu mają okazję zdobywać wiedzę, zainteresować się jakimś zagadnieniem, czy epoką. A cały wątek fantastyczny, czyli przenoszenia się w czasie, by uczestniczyć naocznie np. w postrzyżynach Mieszka, chrzcie jego drużyny i jego samego, czy w pogrzebie księcia, choć napędza tu akcję, tak naprawdę równie dobrze mógłby rozgrywać się w ich snach, czy w spisywanych przez nich samych historyjkach, w których występują w roli głównej. Pisaliście takie albo je sobie wymyślaliście? Bo ja tak.
Jak to zwykle bywa z książeczkami dla młodszych czytelników, ma się uczucie niedosytu, chciałoby się więcej, ale pewnie dla dzieciaków w wieku wczesnoszkolnym te krótkie rozdziały będą miały idealną długość. Zawiązanie, przygoda i zakończenie - po co więcej kombinować? Najciekawszy tu jest pomysł na przekazanie wiedzy historycznej. Autorka wcale nie skupia się tylko na Mieszku I, bohaterowie dowiadują się o nim sporo niejako przy okazji, rozmawiając z innymi napotykanymi postaciami, a wiele miejsca zajmują opisy tego jak wtedy ludzie żyli, poznajemy charakterystyczne przedmioty czy miejsca. Wszystkie trudniejsze pojęcia są zgrabnie wplecione w fabułę, a ich wyjaśnienia i opisy (zwykle po kilka na stronie) są napisane w prosty sposób i nie ma się poczucia przeładowania. Przypomina mi to mocno książki Agnieszki Stelmaszczyk, które czytywałem z młodszą córką, tyle że tam intryga była dużo bardziej rozbudowana i postaci było dużo więcej.
"Tajemnicze drewienko" wydaje się więc raczej lekturą dla młodszych czytelników (klasy wczesnoszkolne). Bardzo spodobał mi się pomysł na końcowe podsumowanie informacji o Mieszku, w formie plakatu robionego przez jednego z bohaterów do szkoły, z uwzględnieniem wszystkich wątpliwości (co wiemy na pewno, a co może być jedynie legendą).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz